piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 7


… Obiema. Tak. To dobre rozwiązanie jak dla niego. Kocha obydwie, więc z nimi będzie. Chłopak jeszcze długo o tym myślał, aż w końcu zasnął.

*** dwa miesiące później***
Chłopak jak pomyślał, tak zrobił. Wcielił w życie swój plan, był on taki, że powiedział Indigo, że Zendaya go już nie interesuje i kocha tylko ją. A drugiej powtarzał, że rozstał się z blondynką i, że żałuję tego związku. Wiedział, że źle robi, ale nie potrafił się zdecydować.

Były wakacje. Zendaya obudziła się dość wcześnie jak na wolny czas, ponieważ zawsze, gdy miała wolne wstawała koło południa, a teraz dochodziła 8. Dziewczyna pozbierała się i zeszła na dół w piżamie. Jej mama jeszcze spała, więc brunetka włączyła telewizję i zaczęła oglądać swój ulubiony serial. Choć była to powtórka, Daya nie zwracała na to uwagi, mogła go oglądać całymi godzinami.

W tym czasie u  Brid panował cichy spokój. Od śmierci jej babci minęły dwa miesiące. Dziewczyna tylko udawała, że wszystko jest dobrze, bo zawsze kiedy wieczorami oglądała album ze zdjęciami, potrafiła uronić łzę. Nie ukrywała, że tęskni za babcią. To ona od małego ja wychowywała, a teraz została sama w domu.
Ubrała się i zeszła na dół. Postanowiła, że zadzwoni do Zen i umówią się w galerii na kawę. Wzięła telefon z blatu stołu i wykręciła numer. Po kilku sygnałach odezwał się głos dobrze znanej brunetki.
- Hejka, Bri, coś się stało? – zapytała zaniepokojona Zendaya.
-  Nie, nic się nie stało. –uśmiechnęła się. – Chciałam się spotkać, ot tak pogadać.
- Dobra, to o której i gdzie?.
- Może tak za półtorej godziny w centrum handlowym? –zaproponowała Bridgit.
- Jasne. Do zobaczenia.
Blondynka odłożyła telefon i uśmiechnęła się sama do siebie.

W tym czasie Ross błąkał się po domu. Nie mógł znaleźć sobie zajęcia. W końcu postanowił przejechać się do centrum. Chciał usiąść na tym samym miejscu co wtedy kiedy poznał uroczą brunetkę i powspominać te czasy, kiedy jeszcze nikogo nie okłamywał. Czuł się strasznie. Chciał powiedzieć prawdę, ale nie wiedział jak. Nawet Bridgit nie wiedziała o tym. Blondyn był skłonny zaprosić Zen na spacer, ale trochę się bał. Nie tego, że mu odmówi, bo był pewien, że tego nie zrobi, ale bał się, że może zobaczyć ich razem Indigo. Nie łączyło go nic z Dayą, ale mimo to bał się. Jechał spokojnie do galerii nie zwracając uwagi na dzwoniący telefon.

Przyjaciółki przed kawą postanowiły trochę połazić po sklepach, ale niestety nie znalazły nic ciekawego i ruszyły do kawiarni, gdzie poznały 17-letniego blondyna. Było to miejsce wybrane przypadkowo. Usiadły przy wolnym stoliku i wzięły menu. Zendy podniosła głowę z nad karty i zauważyła Rossa idącego w ich stronę. Chłopak nawet ich nie wiedział, bo szedł i patrzył na swoje buty.  Brunetka zauważając go szturchnęła Brid za rękaw bluzki. Ta od razu spojrzała w górę i zauważyła tę samą osobę. Uśmiechnęła się do Dai, która to odwzajemniła. Chłopak nareszcie podniósł głowę do góry. Kiedy zobaczył dziewczyny od razu się uśmiechnął i podszedł do dziewczyn.
- Hej. – przywitał się. – Mogę się przysiąść.
- Tak jasne, siadaj. – powiedziała Brid.
Chłopak z uśmiechem usiadł koło koleżanek. Przez kilka chwil nie mieli tematu, ale po chwili odezwał się Ross.
- W ten weekend jest impreza, chciałybyście się ze mną na nią wybrać? – zapytał. – Ale jako przyjaciele, oczywiście. – dopowiedział po chwili.
- Emmm… Może pójdziecie sami? – zaproponowała blondynka.
- Nie. – zaprzeczyli oboje.
- To niech będzie. – uśmiechnęła się Bridgit.
Cała trójka siedziała przy stoliku z dwie godziny i gadali na różne tematy. Brid dowiedziała się, że Ross ma brata o rok starszego od niej. I to na dodatek wolnego.
- To wpadnę po was w sobotę o 19,ok? –zaproponował chłopak.
- Dobra, będziemy czekać u mnie. – zapowiedziała Zen.
- To ja lecę, a może wpadniecie do mnie?
- Ok, czemu nie, ale, że teraz? – wymieniły zdziwione spojrzenia.
- No, teraz, teraz, a kiedy? – zaśmiał się. – To chodźcie.
Dziewczyny posłusznie wykonały polecenie. Cała trójka szła leśną dróżką, która była skrótem do domu Lynch’ów. W czasie drogi Ross postanowił złapać Zendayę za rękę, wykonał swój zamiar, a efektem tego był promienny uśmiech dziewczyny. Brid widząc to uśmiechnęła się znacząco do Dai. Wiedziała, że Ross coś planuje, a ona nie mogła doczekać się poznania jego brata.
Po dziesięciu minutach drogi byli już pod domem. Blondyn otworzył drzwi i zaprosił dziewczyny do domu. Zaprowadził je do salonu, gdzie siedziało całe rodzeństwo włącznie z Ratliffem. Kiedy usłyszeli kroki spojrzeli na nowo przybyte osoby i brata.
- Eeemmmm… - zaczął jąkając się. – To jest Bridgit i Zendaya.
- Hej. – odpowiedzieli zgodnie.
Bri zauważyła, że jeden z nich wpatrywał się w nią. Ross zaczął przedstawiać koleżankom swoje rodzeństwo.
- To jest Rydel, Riker, Rocky i przyjaciel rodziny Ellington. – przedstawił wskazując na każdego.
- Ja was kojarzę! – uśmiechnął się Ell. – Ty Bridgit grasz w „Powodzenia, Charlie!”, a ty Zendaya w „Taniec Rządzi!” z tą rudą!
- Tak. – odparły zgodnie. – A ta ruda, to Bella. –uśmiechnęła się Zen.
Ratliff się zaśmiał i zaprosił koleżanki koło siebie.
- To może ja przygotuję coś do jedzenia? – zaproponowała Rydel.
- Nie! Ja to zrobię! – wykrzyknął Riker. – A może ktoś mi pomoże?
Zapadła cisza, w końcu zgłosił się Rocky.
- A może jakaś dziewczyna? – uśmiechnął się patrząc na Bridgit.
- Może ja? – zaproponowała.
Blondyn się uśmiechnął i zaprowadził koleżankę do kuchni.
- No, no Riker się zakochał. – zapowiedziała Rydel.
- Skąd wiesz? – zaciekawiła się Zendaya.
- Bo zaprosił dziewczynę do kuchni! Żeby zrobić jedzenie, a on nie gotuje! – cieszyła się Ryd.
Wszyscy wybuchli śmiechem. W tym czasie Riker wyjmował potrzebne rzeczy z lodówki, a Bri mu się przyglądała. Nie mogła ukryć uśmiechu, chłopak zrobił na niej wielkie wrażenie.
- Mogę jakoś pomóc? – zaoferowała się.
- Wystarczy, że będziesz tu stała. – uśmiechnął się.
- Ok, ale wziąłeś mnie ze sobą po to, żebym ci pomogła, no nie? – spytała zdziwiona.
- Teoretycznie. – znów się uśmiechnął.
Dziewczyna stała w ciszy i przyglądała się chłopakowi. A on zerkał na nią ukradkiem co chwilę. W końcu ich oczy się spotkały. Przez kilka chwil patrzyli na siebie, ale całe zdarzenie zostało przerwanie przez niecierpliwą Rydel, która weszła do kuchni.
- Długo jeszcze? – zapytała zniecierpliwiona.
- Umm… Dopiero zacząłem. – odpowiedział.
Rydel spojrzała na Brid, która się tylko uśmiechnęła. Ryd chwyciła ją za rękę i po cichu wyprowadziła z kuchni, tak, aby Rik nie zauważył.
- Riker się zakochał. – wyszeptała koleżance na ucho.
- Serio? W kim? – dopytywała ciekawska Bridgit.
- W tobie! – ucieszyła się. – Nie widziałaś jak na ciebie patrzy i się uśmiecha? A rzadko się zdarza, że on rwie się do gotowania, a tym bardziej zaprasza dziewczynę do kuchni.
- Ale to nie musi być to. – protestowała.
- Ja znam swojego brata i wiem, kiedy się zakocha. – uśmiechała się nadal zadowolona. – On tobie tez nie jest obojętny.
- To aż tak widać? – zarumieniła się.
- Nie, ale ja to widzę. – zaśmiała się. – A powiedź mi, Rossa i Zen coś łączy?
- Nie, chyba raczej nie. – odpowiedziała niepewnie. – Poza przyjaźnią chyba nic. Zen nie mówi mi zbyt dużo o nim, ale zaprosił nas w sobotę na imprezę, więc zobaczymy, co z tego będzie.
- To może się coś wydarzy. – powiedziała dwukrotnie podnosząc brwi. – A ty postaraj się o Rikera, to na serio facet dla ciebie. – droczyła się Ryd.
- Dziewczyny! Przerywamy ploteczki. Kanapki gotowe. – powiedział najstarszy podając siostrze tacę z kanapkami.
Wieczór zleciał bardzo miło. Nim się obejrzeli było już po 23 i dziewczyny musiały wracać do domu. Lynchowie namawiali, aby zostały na noc, ale rano musiały iść na plany swoich seriali i nie chciały robić kłopotu. Obiecały, że na pewno kiedyś zostaną. Wszyscy przytulili się na pożegnanie, oprócz Rossa i Dai. Najmłodszy z całej siły uścisnął dziewczynę i kiedy nikt nie patrzył namiętnie, ale krótko pocałował. Dziewczyna tym razem zamiast „dać mu z liścia” poczochrała jego blond włosy i wychodząc pomachała na pożegnanie.
*** 3 dni później. Sobota godzina 15:30 ***
Do przybycia Rossa zostało jeszcze kilka godzin, ale Bridgit siedziała już gotowa u koleżanki i czekała, aż ona w coś się ubierze. Brid z powodu żałoby zdecydowała się na:        
            .
A bruneta miała straszny dylemat! Nie wiedziała co na siebie założyć. Z pół godziny stała przed szafa i co chwilę oglądała te same ubrania. Zniecierpliwiona Bri poszła na górę i wyjęła pierwszą lepszą sukienkę , do tego parę świecących butów , torebkę , oraz biżuterię              .
Blondynka z chęcią uczesała jedwabne, długie włosy koleżanki i związała je w warkocz francuski, a resztę pozostałych włosów dokładnie wyczesała i zostawiła rozpuszczone.
Po przygotowaniu się dziewczynom zostało jeszcze trochę czasu wolnego i przeznaczyły go na herbatę i plotki, podczas których Bri opowiedziała o Rikerze i o tym co mówiła Rydel.
Po kilku minutach przyszedł Ross i zaczęli się zbierać. Brid poszła jeszcze poprawić fryzurę, zostawiając parę samą.
- Ślicznie wyglądasz. – powiedział Ross.
- Dzięki, ty też. – powiedziała uśmiechając się.
Ross pocałował namiętnie dziewczynę, która tylko się uśmiechnęła.
- Nie przesadzasz? – zapytała.
- Z czym?
- Z całowaniem, chyba, że to robisz to każdej.
- Nie, ale ty jesteś wyjątkowa. – Ross nadstawił się na kolejnego buziaka, którego dziewczyna mu już nie dała.
Po chwili czekania dotarła blondynka i razem wyszli z domu.
- Ross. – zaczęła spokojnie Bridgit.
- Tak?
- Czego wyglądasz tak zwyczajnie? – zapytała. W czym było trochę prawdy, bo chłopak był ubrany, tak jak zawsze            .      
- No, bo ja nigdy nie stoję się w garnitur, ale dla was mogę to zrobić.
- Nie, nie trzeba, wyglądasz tak jak zawsze i jesteś sobą i to się liczy, bo większość chłopaków podporządkowuje się  pod nas. – opowiedziała Brid.
Po chwili drogi byli już na miejscu. Spotkali gospodarza, który oprowadził ich po dużym domu, w którym nie było jeszcze zbyt wiele osób. Po godzinie impreza się rozkręciła i zaczęło pojawiać się coraz więcej osób.
Dziewczyny mało co widziały chłopaka, który co chwilę znikał i się pojawiał. Chodził po domu i wpadając na nowych ludzi zaczynał rozmowę. Podczas jednej zauważył Indigo wchodzącą do budynku. Kiedy ją ujrzał był bardzo zdziwiony jej obecnością, ale po chwili przypomniał sobie, że jest to ich wspólny znajomy. Był na nią trochę zły, bo nic nie powiedziała mu, że wybiera się na imprezę, ale w końcu on też jej nic nie mówił. Była z koleżanką i od razu przyczepiło się do nich kilku chłopaków.
Ross musiał szczególnie na nią uważać, ale rozpoznawał ją po sukience  do kompletu miała buty , i kilka drobiazgów             .
Brid i Zen nie narzekały na brak towarzystwa, bo okrążała je grupka chłopaków, mówiących, że takie ślicznotki nie powinny stać same. Ross natomiast bawił się w najlepsze uważając na Indigo, która mogła pojawić się w każdej chwili.
Po 5 godzinach wszyscy zaczęli się zbierać, ponieważ dochodziła 3 nad ranem. Ross znalazł swoje towarzyszki, ale kiedy mieli już wychodzić kilku chłopaków porwało jeszcze dziewczyny do tańca, a chłopak oznajmił, że poczeka na zewnątrz. Będąc koło drzwi zauważył koleżankę Indi. Postanowił schować się za ścianą, ale tam spotkał go pech, bo wpadła na niego blondynka.
- Ross? – zapytała z niedowierzaniem.
- Eeeee… Tak, to ja.
- Co ty tu robisz?
- Przyszedłem z kumplami, a ty?
- Podobnie, ale dobrze, że jesteś, bo musimy pogadać.
- Czy coś się stało? – zapytał zmartwiony.
- Nie, chyba nie, choć tak, bo może być to dla ciebie szokująca sprawa, a ponad to wróciłeś do mnie i będziesz musiał mi pomóc. To może być trochę ciężkie, ale proszę nie zostawiaj mnie teraz.
- Cholera! Przejdziesz w końcu do rzeczy?! – wściekł się chłopak.
- Pamiętasz tamtą noc, kiedy przyszedłeś do mnie po radę?
- Pamiętam.
- To wtedy, chodzi o to, że… ee… - jąkała się. – Jestem w ciąży!
- Co?! – zaszokowany chłopak nie mógł ukryć zdziwienia wybałuszonymi oczami patrzył na dziewczynę. Po chwili odszedł i wyszedł na dwór, by się przewietrzyć. Nie mógł w to uwierzyć. Pamięta, że się z nią przespał, ale czy do czegoś doszło? Tego nie mógł sobie przypomnieć. I jak on to powie rodzinie? Jak będzie teraz wyglądało jego życie? Nie mógł sobie tego poukładać, był załamany, a najgorsze było to, że teraz nie będzie mógł się rozstać z Indi, nawet jeśli by tego chciał, bo może to zaszkodzić im obojgu.
Nie wiedział co myśleć. Był załamany i nawet nie zauważył, kiedy do jego oczu zaczęły napływać słone łzy. 
__________________________________________________________________________________
Hejka, dziś przedawkowałam trochę sowoje siły i napisałam dokładnie 2013 słów xd seryjnie, jak nie wierzycie, to wklejcie sobie na Worda i zobaczcie xd
Rozdział jest długi i nie twierdzę, że ostatni, ale miałam wielki pomysł i go zrealizowałam, mam nadzieję, że są emocje i, że rozdział się podoba, ocieniajcie.
Papa buziaki ;**

5 komentarzy:

  1. OOOOOOOOOOOOOOOMMMMMMMMGGGGGGGG !!!!!!!!!!!!
    W CIĄŻY ?!?!?!?!?! I TO TAK SERYJNIE !??!?! ONA KŁAMIE CZY NIE ?!
    Matttttttttkooooooooo !
    Rozdział super ! :D
    Czekam na kolejny..
    przeżyłam szooooook. :O :O

    OdpowiedzUsuń
  2. haha, dzieki poczekaj to się dowiesz

    OdpowiedzUsuń
  3. wowww... szok i to przez wielkie S ! wowww.. no tego to się nie spodziewałam .. brawo ! :) ogólnie fajny rozdział ;) i czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Zszokowałaś mnie
    Najpierw tym że Ross chciał mieć 2 dziewczyny a potem Indigo w ciąży?????? Powiedź że ona kłamie
    Nie umiem doczekać się kolejnego rozdziału :D
    <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. WTF?! w ciąży?! ;o
    powiedz że to nie prawda! ;o

    OdpowiedzUsuń