środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 19



Rydel cała zapłakana po cichu wyszła z domu i zadzwoniła na policję, a potem po pogotowie. Już po chwili pod ich domem była karetka z lekarzami ze szpitala psychiatrycznego. Powoli weszli do domu, gdzie zastali Rikera stojącego z nożem nad nieprzytomnym Rossem. Oczy 21latka płonęły czerwonymi płomieniami. Widać było, że był wściekły. Nadal nie miał dość i myślał jak skrzywdzić brata. Chociaż był w takim stanie wiedział, że poniesie konsekwencje swojego czynu, ale starał się teraz o tym nie myśleć. Kiedy czterech lekarzy weszło do domu i chwyciło chłopaka za ramiona on odruchowo wbił nóż w brzuch brata. Już po chwili z części ciała w którą został wbity przedmiot zaczęła wypływać czerwona ciecz. Do domu weszła policja, która przejęła blondyna, a lekarze zajęli się ciężko rannym 17latkiem. Rydel nie wiedząc co robić siadła na schodach i zaczęła płakać. Nie mogła się uspokoić, było jej żal młodszego brata, który został skrzywdzony przez głupotę najstarszego, aż trudno było jej uwierzyć, że Riker który ma 21 lat, chciał zabić Rossa! Po chwili szlochania zawołał mnie Rocky. Chciał wiedzieć, czy jadę z nimi do szpitala. Momentalnie się zgodziłam. Widziałam po chłopakach, że byli załamani tak samo jak ja, ale tego nie pokazywali. W końcu byli chłopakami, a tylko dziewczyny nie potrafiły zachować zimnej krwi. Rocky przez całą drogę do szpitala siedział zamyślony, a Ell był jakiś przygnębiony.
- Dlaczego on to zrobił? – zapytał po chwili Rocky. – Nasz Riker? Ten sam, który zawsze nam pomagał?
- Sama tego nie rozumiem. – odparła Rydel wyjmując twarz z rąk.
- To wszystko przez Bridgit! – odezwał się w końcu Ratliff.
- Jak możesz tak mówić?! – zezłościła się Ryd. – Ona nic nie zrobiła, zerwała z nim, bo go nie kochała. Była tylko zauroczona… a w sumie, to oni nawet nie byli razem.
- Ryd ma rację. – poparł ją Rocky. – To jemu coś strzeliło do głowy! Chciał zabić Rossa?! Za to, że zakochał się w niej, a ona w nim?! Przecież i tak kiedyś by się rozstali!
Po krótkiej kłótni zapadła cisza. Trwała ona przez 15 minut, aż do szpitala.
- Dzień wieczór. My do Rossa Lyncha, przed chwilą został przywieziony. – powiedziała Rydel.
- Niestety, nie mogę udzielić żadnych informacji, jeśli nie jesteście państwo rodziną. – odpowiedziała recepcjonistka.
- Jesteśmy rodziną. – odezwał się Rocky.
- A wiec, wasz brat przechodzi teraz operację, od której zależy jego życie. Ma co najmniej 20% szans, że operacja się uda. Nóż został wbity dość głęboko, a ręce pocięte delikatnie. – opowiedziała.
- Co z nim będzie? – zapytała blondynka szlochając.
- Operacja dopiero się zaczęła, proszę przyjść jutro na rozmowę z lekarzem.
- Ja zostaje! – oznajmiła dziewczyna.
- Rydel, daj spokój. Chodź do domu. Jesteś zmęczona. Wyśpisz się, a jutro z rana przyjedziemy. – obiecał Rocky.
- Nie! – powiedziała stanowczo.
- No nie żartuj! Chyba nie będziesz spać na korytarzu. – zaśmiał się Ell.
- A właśnie, że będę! –krzyknęła dziewczyna, na co Ratliffowi zszedł uśmiech z twarzy.
- No to plan B. – powiedział Rocky i wziął Ryd przez ramię. – Dobranoc! –krzyknął wychodząc.

*** Zendaya ***
Wstałam wcześnie i od razu popędziłam do łazienki, aby się ubrać i umyć. Nie stroiłam się zbytnio, bo w końcu szłam na zakupy. Chwyciłam torebkę i włożyłam do niej telefon, portfel, błyszczyk i okulary przeciwsłoneczne. Zbiegłam na dół, gdzie moja mama robiła śniadanie.
- Cześć mamo! – krzyknęłam siadając przy stole.
- Dzień dobry córciu. A co ty taka wesoła? – zapytała pani Coleman podając mi gofry.
- Idę na zakupy z dziewczyną z sąsiedztwa. Nazywa się Madison. – posłałam jej promienny uśmiech zajadając się przysmakiem.
- To miłych zakupów. Ja wychodzę do pracy wrócę koło 17. – oznajmiła mama wychodząc.
Wymruczałam coś w rodzaju „dobrze” i dalej jedząc włączyłam telewizor. Akurat były wiadomości.
- Znany gwiazdor Ross Lynch został ciężko ranny. Jak na razie wiadomo jest w bardzo ciężkim stanie. Dowiedzieliśmy się, że jego starszy brat Riker Lynch chciał go zabić. Przez ten incydent może pozostać w szpitalu psychiatrycznym nawet 3 miesiące. – oznajmił speaker.
Zaniemówiłam. Jedzenie stanęło mi w gardle. Nie mogłam nic przełknąć. Czy ja dobrze usłyszałam?! Ross i Riker Lynch? Nie… Jestem przewrażliwiona. To jakaś paranoja! Riker chciał zabić Rossa?! Zdenerwowana przewinęłam te kilka sekund. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę! Ross ranny! Nie mogłam się powstrzymać od płaczu. Do moich brązowych oczu napłynęły słone łzy, które już po chwili zaczęły płynąc po policzkach rozmazując makijaż.
Nie spostrzegłam się, że dochodzi 11:30. Od dwóch godzin siedziałam nad talerzem pełnym zimnych gofrów. Cały czas płakałam. Moje białe rurki była w czarne ciapki pozostawione przez łzy zmieszane z czarny tuszem do rzęs. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Położyłam się na kanapie i leżałam tak, przez dłuższy czas, aż usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosłam się i skierowałam do drzwi. Otworzyłam i ujrzałam uśmiechniętą Madi, która od razu posmutniała widząc mnie.
- Co się stało?! – zaniepokoiła się.
- Oglądałaś wiadomości? – zapytałam prowadząc ją do salonu.
- Tak. – powiedziała.
- Ross Lynch został prawie że zabity przez Rikera Lyncha! – powiedziałam zanosząc się płaczem.
- Ah, biedny Ross. Pamiętam jak się razem bawiliśmy, a Riker… on był taki spokojny i odpowiedzialny… jak Rydel! A Rocky… - zaczęła wymieniać blondynka.
- Chwila… Skąd ich znasz? – zapytałam zdziwiona.
- Mieszkali tu kilka lat temu. W tamtym domu na końcu ulicy. – wskazała na biały, piętrowy dom średniej wielkości. – A ty też ich znasz?
- Tak, mieszkałam w Los Angeles i tam się poznaliśmy. Ross to straszny romantyk. – westchnęłam.
- Wiem… - zamyśliła się. – Jak mieliśmy 6 lat byliśmy parą. – uśmiechnęła się. – Rządziliśmy całym przedszkolem.
- Mnie próbował odzyskać. Byliśmy przez pewien czas razem, ale czy jak wiem, czy oficjalnie? – zamyśliłam się uśmiechając do ściany. – Nie wiem, co on robił przez ten czas jak się wyprowadziłam. Zostawiłam też przyjaciółkę, która początkowo miała z nami się przeprowadzić, ale reżyser jej nie pozwolił.
- Bella? – zapytała.
- Nie. Bridgit Mendler.
- Ah, tak. Kojarzę.
- A teraz biedny Ross nie wiadomo czy przeżyje! – rozpłakałam się.
- Nie płacz kochana, wszystko się ułoży. Musimy być dobrej myśli. – przytuliła mnie.
*** Rydel ***
Nie spałam całą noc. Dochodziła godzina 6 nad ranem, a ja leżałam na łóżku cała zapłakana. „Co pomyślą sobie rodzice” – myślałam. Właśnie! Przez te wszystkie nerwy nie zadzwoniliśmy do rodziców! Szybko podniosłam się z łóżka i zbiegłam na dół do kuchni. Bardzo się zdziwiłam, bo przy stole siedzieli Mark, Stormie, Ryland, Rocky i Ratliff.
- Co wy tu robicie? – zapytałam uradowana ,a jednocześnie załamana.
- Rocky dzwonił wczoraj i przyjechaliśmy. – powiedziała mama przytulając mnie. – Co wstąpiło w Rikera? Od 3 lat jest pełnoletni, a zachowuje się jak dziecko.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i zjedliby śniadanie. To znaczy ja nic nie zjadłam. Miałam jakby pełny żołądek. Nie mogłam nic przełknąć. Poczłapałam się do mojego pokoju i wyjęłam ubranie. Potem poszłam do łazienki, gdzie doznałam szoku! Wyglądałam gorzej niż zombie. Byłam cała blada. Oczy miałam czerwone od płaczu i podpuchnięte od płaczu. A włosy… aż szkoda gadać! Stały we wszystkie strony. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, rozczesałam i wyprostowałam włosy, a następnie zrobiłam makijaż tylko trochę mocniejszy niż zwykle, aby zakryć te wszystkie niedoskonałości po tej okropnej nocy.
Zeszłam na dół i byłam gotowa do wyjazdu do szpitala. Dochodziła 8, a to znaczy, że będzie można porozmawiać z lekarzem. Tata wyprowadził samochód z garażu i wsiadając do niego ruszyliśmy do szpitala. Po przejechaniu 20 kilometrów (no może przesadziłam, ale nie wiem ile) byliśmy pod budynkiem, gdzie znajdował się Ross. Szybko wbiegłam do szpitala i podbiegłam do recepcjonistki.
- Dzień Dobry. Nazywam się Rydel Lynch, ja do mojego brata Rossa Lyncha. – powiedziałam na jednym oddechu.
- Dobrze, już wołam doktora. – powiedziała idąc do pokoju dla lekarzy.
Kiedy doszła reszta weszliśmy do pokoju, gdzie zaprowadził nas lekarz, który operował Rossa.
- A wiec może przejdę od razu do rzeczy. – powiedział odkładając jakieś papiery na brzeg biurka.
- Wczorajsza operacja się powiodła, ale były pewne komplikacje. Żaden narząd nie został uszkodzony, ale pacjent stracił dużo krwi. Proszę się nie martwić. Mamy krew dla pańskiego syna, ale nie wiadomo czy przeżyje. Jak na razie się nie obudził, a to źle.
Nie wytrzymałam i wybiegłam z pokoju, a zaraz za mną Ell.
- Nie płacz Ryduś. – powiedział przytulając mnie.
- Ale… - nie mogłam wydusić z siebie nic oprócz szlochu.
- Spokojnie. Ross jest silny. – pocieszał mnie.
- Ell, boję się. – powiedziałam przytulając go mocniej.
- Ja też mała. – powiedział i przybliżył swoje usta do moich, a już po chwili oddałam się pocałunkowi , zapominając i problemach…
___________________________________________________________________________________
Nienormalnie dłuższy niż zwykle ;D
Dodałam go dziś, bo już wczoraj Monika i Małgosia zarzucały mnie pytaniami dotyczącymi zachowania Rikera itp.
Ma on w sobie 1385 słów! Chciałam, żeby on był taki specjalny, bo dziś moja kumpela ma urodziny. Wszystkiego Najlepszego Aga!
Następny nwm kiedy, może za tydzień? Ten jest już chyba spokojniejszy niż wczorajsza końcówka haha :)
Już nie nudzę, bo widzę chyba macie dość tej notki. Ja napisałam się tyle słów i uhhh... Padam z sił, a teraz lecę na zupkę :)
Paaa :**

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 18



Ross był już pod drzwiami domu, kiedy te niespodziewanie się otworzyły i uderzyły chłopaka w nos.
- Boże! Ross! Nic ci nie jest? – wystraszyła się blondynka.
- Chyba nie. – powiedział trzymając się za krwawiący nos.
- Idź usiądź na kanapie, a ja przyniosę ci lód. – powiedziała do poszkodowanego blondyna.
Ross usiadł na kanapie i próbował sobie przypomnieć po co tu przyszedł, lecz po zderzeniu z drzwiami nie pamiętał nic.
- Ja przepraszam, chciałam wyjść z Charlie i nie wiedziałam, że ktoś stoi za drzwiami i i… ja… ja nie chciałam Ross przepraszam! – zaczęła łkać, przez co wtuliła się w blondyna mocząc mu koszulkę.
- Nie przepraszaj to nie twoja wina. Skąd mogłaś wiedzieć? Nic się nie stało. Naprawdę. – ucałował w czoło popłakanął blondynkę.
- A po co przyszedłeś? – zapytała ocierając łzy.
- Nie wiem. – zaśmiał się. – Przez te drzwi wyleciało mi z głowy.
*** Zendaya ***
Mama poprosiła, żebym zabrała Candy na spacer. Nie znałam jeszcze zbyt dobrze tej okolicy, dlatego wyszłam tylko przed dom. Znów zobaczyła tą dziewczynę, którą zauważyła wczoraj. Obiecała sobie, że zapomni o Bridgit o R5 i… Rossie. Nie chciała, ale musiała. Kiedy tylko słyszała imię Ross, albo o nim myślała chciało jej się płakać.
Pewnym krokiem zaczęła iść w kierunku ulicy, ale kiedy usłyszała krzyki to zrezygnowała. Nie lubiła mieszać się w kłótnię, a więc zrezygnowała.
- Daj mi w końcu spokój! Ile można ci powtarzać?! Nic do ciebie nie czuję! Daj mi spokój i zniknij z mojego życia. – krzyczał jakiś głos, a Zen była pewna, że to ta dziewczyna.
- Jeszcze pożałujesz, że ze mną zerwałaś! Zamienię twoje życie w piekło! – krzyknął męski głos.
Kiedy brunetka usłyszała szloch bez wahania pobiegła na sąsiednią posesję.
- Co się stało? – zapytała siadając obok nieznanej dziewczyny.
- On… On… On mi… mi groził! – płakała.
- Ale kto? – dopytywała brunetka.
- Mój były chłopak… Zerwałam z nim, bo już nic do niego nie czuję, a on powiedział, że zamieni moje życie w piekło! – powiedziała trochę bardziej opanowana.
- Będzie dobrze. Może nie jest aż taki zły. – Zen uśmiechnęła się pogodnie.
 - Jestem Madison King. – przedstawiła się.
- A ja Zendaya Coleman. Dopiero co się wprowadziłam.
- Czekaj, czekaj. Zendaya Coleman?
- Tak.
- Z Taniec Rządzi?
- Tak.
- Uwielbiam ten program!
- Dzięki.
- Masz jakieś plany na jutro?
- Hmmm… Chyba nie.
- To świetnie! Pójdziemy na zakupy? Przy okazji oprowadzę cię po mieście.
- Fajnie! To o 10?
- Świetnie! Przy okazji lepiej się poznamy.
- To do jutra!
Madi pomachała koleżance na pożegnanie i skierowała się do domu. Po chwili i Daya znalazła się w domu. Poszła do swojego pokoju, wygrzebała z szafki piżamę i poszła się wykąpać, myśląc o jutrzejszym spotkaniu.
*** Ross ***
Wróciłem do domu i po cichu zakradłem się do swojego pokoju, aby Riker mnie nie zauważył. Odkąd rozstał się z Brid zachowywał się jakby go coś opętało! Najchętniej by mnie zabił! Niestety blondynek wykrakał. Wchodząc po schodach jeden z nich wydał niesamowity skrzyp, który usłyszał Rik będący w salonie.
- No, no, no… A któż to wrócił do domu? Nasz zakochany Rossy, który kradnie dziewczyny! – warknął na niego.
- O co ci chodzi? Jest dopiero 20. – odparł młody.
- Zamknij się! Ja mówię! –wrzasnął podchodząc do brata. – Twoja siostrzyczka pojechała na zakupy i cię nie obroni. Rocky i Ell razem z nią, a więc mnie nie powstrzymają!
- To znaczy, że chcesz pooglądać film braciszku? - zaśmiał się niewinnie Ross.
- Ty debilu! Zabrałeś mi dziewczynę, a ty myślisz o filmie?!
- Możemy usiąść w salonie na kanapie? – zaproponował młodzieniec.
- Nie! Siadaj na schodach szczeniaku i się nie ruszaj! – powiedział kierując się do kuchni.
Ross cały czas myślał jak uciec do swojego pokoju, żeby brat go nie zauważył. Wiedział, że Riker jest teraz zdolny do wszystkiego, więc bał się go jak słoń myszy (głupie porównanie).  Kiedy blondyn próbował po cichu się  podnieść z kuchni wyszedł Rik trzymając coś za plecami.
- A ty gdzie się szczylu wybierasz?!
- Jaa? Ja… Nigdzie… Chciałem tylko wygodnie siąść. – skłamał, opierając się na rękach. –Co masz za plecami?
- Aż tak cię to ciekawi? – zapytał ze złowieszczym uśmiechem i zaczął zbliżać się do brata wyciągając zza pleców nóż.
- Po co ci nóż?! – wystraszył się Ross.
- Nie bądź głupi! A jak myślisz?! Mam cię dość! Zabrałeś mi dziewczynę! Rujnujesz mi życie! Jest nas o jednego za dużo! – krzyknął przyciskając Rossa do schodów, a on syknął z bólu, ponieważ schodek wbijał mu się w plecy.
- A co z R5? –zapytał Ross. – przecież nie będzie teraz R4.
- Niee… skąd ci to do głowy przyszło? Przecież jest Ryland. – zaśmiał się u przybliżył Rossowi nóż do gardła. – Chcesz jeszcze coś mi powiedzieć? No wiesz… Tak na pożegnanie.
Blondynowi serce waliło jak oszalałe. Nie wiedział o co chodzi Rik’owi. Przecież jeszcze niedawno razem się wygłupiali, a teraz on chce go zabić za to, że Bridgit z nim zerwała? To jakaś paranoja.
- No to jak? Gotowy? – zapytał Riker.
- Proszę cię! Nie zabijaj mnie! Zostawię ją w spokoju!
- A co mi to da?! Jeśli ty zawróciłeś jej w głowie swoimi blond włoskami i brązowymi oczkami? Przecież ona już mnie nie kocha! Przez ciebie!
Nagle usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi.
- Riker! Co ty robisz?! – wydarła się zdenerwowana Rydel rzucając torby za kupami.
- Mam dość mojego braciszka! – uśmiechnął się wrednie.
- Zostaw go! – warknęła na brata. –Rocky! Ellington! Chodźcie tu!
- Oni ci nie pomogą! Tylko podejdź, a ten nóż będzie w gardle twojego Rossiego.
- Riker co ty robisz?! – zapytali razem Rocky i Ratliff.
 - Pomocy! – wrzeszczał Ross.
- Zamknij ten swój piękny ryj! Nikt ci nie pomoże! – powiedział po czym przejechał chłopakowi nożem po ręce zostawiając rysę  której momentalnie zaczęła wydobywać się czerwona ciecz.
- Riker nie! – krzyknęła Rydel biegnąc w jego kierunku.
- Stój suko! – wrzasnął, po czym kilkakrotnie przejechał bratu nożem po ręce.
- Ross! – krzyknął Rocky.
- On stracił przytomność! – wybuchła płaczem Rydel. –Riker! Proszę nie rób mu krzywdy!
21latek nic sobie z tego nie robił i po raz kolejny zrobił nieprzytomnemu bratu kilka rys na ręce zmierzając z nożem do gardła brat.
___________________________________________________________________________________
Szokując? Heh :) Wiem, że blog jest zawieszony, ale postanowiłam zrobić NIESPODZIANKĘ!
Mam trochę wolnego czasu i piszę :)
Pisałam go z półtorej godziny i wiem, że krótki, ale ja już tak mam. Zawszę pisze po 1000 słów.,
Nie wiem, kiedy dodam kolejny. Może w sobotę, albo jakoś w przyszłym tygodniu. Pomyślę.
A i jeszcze jedno. Zapraszam na bloga mojego i kolegi: Klik 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

NOTKA

Hej, mam złą wiadomość ;(((
Zawieszam bloga :(((
Niestety nie mam czasu jak na razie pisać, może niedługo znajdę czas, ale nie wiem. Mam strasznie zawalone tygodnie! Ale po co będę się wam tłumaczyć, mam nadzieję, że zrozumiecie. Do tego się wyprowadzam i brak czasu...
Polecam mojego nowego bloga, którego prowadzę z kolegą. LINK

wtorek, 9 kwietnia 2013

Notka

Hej!
Chciałam na początek przeprosić, że tak długo nie ma rozdziału i może pojawi się w sobotę, ale nie obiecuję, bo mam teraz bardzo zapracowany tydzień w szkole :/
Chciałam wam polecić blog mojej kumpeli z klasy, który nie jest opowiadaniem, ale są to retusze zdjęć, w których jest ona bardzo dobra.
Chciałabym was prosić o kilka miłych słów :)
Oto jej blog: http://oryginalny-retusz-gimp.blogspot.com/

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

"The Versatile Blog"



Hej, hej dziękuje za nominacje w konkursie "The Versatile Blog"
Naprawdę ciesze się, ze komuś mój blog się podoba.


 Każdy nominowany blogger powinien:
- podziękować za nominację na jego blogu.
- pokazać nagrodę The Versatile Blogger.
- ujawnić siedem faktów o sobie
- nominować dziesięć blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować osoby piszące nominowane przez siebie blogi.


7 faktów o mnie

1. Kocham psy.
2. Ulubiony zespół to r5.
3. Oglądam seriale na DC takie jak: Austin & Ally; Powodzenia, Charlie; Taniec Rządzi; Violetta; Jessi.
4. Mam młodszą siostrę Amelkę.
5. Lubię seriale kryminalne: Ojciec Mateusz i Komisarz Alex.
7. Moi ulubieni aktorzy to Ross Lynch i Kuba Wesołowski.

10 nominowanych przeze mnie blogów to:
http://better--together.blogspot.com/
http://thatsmyconfession.blogspot.com/
http://alisonilaurentis.blogspot.com/
http://my-photo-my-live.blogspot.com/
http://pamietnik-ally-dawson.blogspot.com/
http://love-r5.blogspot.com/
http://r5-story.blogspot.com/
http://r5-laura-story.blogspot.com/
http://violetta-opowiadanie.blogspot.com/
http://storyofvioletta.blogspot.com/

CHCIAŁAM PODZIĘKOWAĆ JESZCZE OSOBOM, KTÓRE GŁOSOWAŁY NA MNIE :*