czwartek, 30 maja 2013

Rozdział

Chcę poinformować, że nowy rozdział pojawi się pod koniec czerwca albo w granicach 15-20 czerwca, ponieważ muszę teraz poprawiać oceny .-.

czwartek, 16 maja 2013

zawieszam

chce powiqdomic, ze zawieszam bloga, bo mam szlaban na konputer, wycieczke i problemy osobiste...
przepraszam za bledy

środa, 1 maja 2013

Rozdział 20



*** Następnego dnia. Rydel ***
Kiedy się obudziłam od razu zbiegłam na dół. Wczorajszego wieczoru mama obiecała, że pojedziemy do szpitala odwiedzić Rossa. Będąc na dole zastałam wszystkich siedzących przy stole. Po krótkiej wymianie zdań zasiadłam do stołu i nałożyłam na talerz naleśnika, którego już po chwili zjadłam. Napiłam się soku pomarańczowego i popędziłam na górę, aby się przygotować do wyjścia. Bez wahania z szafy wyciągnęłam i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Po krótkiej chwili byłam już gotowa do wyjścia.
O godzinie 9:07 byliśmy już pod szpitalem do którego weszliśmy całą grupą. Mama poprosiła recepcjonistkę o zawołanie lekarza, a my zasiedliśmy na krzesłach przed salą Rossa. Moje serce łomotał tak jak nigdy wcześniej. Potwornie się bałam i przeczuwałam najgorsze. Po kilku minutach z gabinetu wyszła nasza mama. Była cała zapłakana. Już wiedziałam co się stało. Ross nie żyje!
- Nie!!! – krzyknęłam i jak oparzona i wyskoczyłam z łóżka. – To tylko sen, to tylko sen. – powtarzałam.
Po chwili do pokoju wbiegł Rocky.
- Ryd! – krzyknął podbiegając do mnie. – Co się stało? – zapytał wystraszony, przytulając mnie.
- Miałam straszny sen! – powiedziałam wtulając się w niego. – Ross nie żyje. – wymamrotałam.
- Co ty pleciesz? Ross jest stabilny. Nie ma zagrożenie życia. – powiedział brunet, a mi momentalnie poprawił się humor.
*** Dwa tygodnie później. Bridgit ***
Szłam spokojnym spacerkiem do szpitala psychiatrycznego. Wczoraj dzwoniła Rydel i powiedziała, że można się spotkać z Rikerem. Ucieszyła mnie ta wiadomość, ponieważ musiałam sobie z nim coś wyjaśnić, a mianowicie to dlaczego chciał zabić Rossa z mojego powodu.
Kiedy doszłam do szpitala moje nogi zrobiły się jak z waty. Nie mogłam się ruszyć, a w mojej głowie pojawiał się najgorszy scenariusz. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę budynku. Do środka wpuścił mnie policjant, który zaprowadził mnie do pomieszczenia gdzie były dwa krzesła i stolik, a przy drzwiach stało dwóch policjantów. Na jednym z krzeseł siedział Riker, który od razu się uśmiechnął do mnie. Ja nie odwzajemniłam gestu tylko nadal miałam kamienną twarz. Nie zależało mi już na nim, ale nie chciałam, żeby robił głupoty z powodu złamanego serca. Zajęłam wolne miejsce i przez chwilę milczeliśmy. Ja spoglądałam w okno bawiąc się kosmykiem moich blond włosów, a on wpatrywał się we mnie jak w obrazek. W pewnej chwili dotknął mojego policzka.
- Zabieraj te łapy! – warknęłam na co on się tylko uśmiechnął.
- Co ty taka ostra kotuś? – zapytał. – Stęskniłaś się za mną.
- Nic z tych rzeczy. – odparłam ponuro. – Chciałam porozmawiać… o Rossie.
- O nim?! A co on ma do nas? – zapytał.
- Riker… Nas już nie ma. A mianowicie chodzi mi o to dlaczego chciałeś zabić Rossa.
 - Bo mi cię zabrał!
- Ale to twój brat.
- Iiii?
- Nie powinieneś go krzywdzić! – po tych słowach wstałam i kierowałam się ku wyjściu.
- Masz rację. Ale poniosły mnie emocje! Nie chce tu siedzieć! Wyciągnij mnie stąd!
- Nie. Zasłużyłeś na to. – powiedziałam  wyszłam z budynku z uśmiechem na ustach. W końcu powiedziałam to co leżało mi na sercu.
Hej ;)

Wiem, że krótki, ale nie mam weny dzisiaj a do tego piszę ten rozdział drugi raz! Kolejny może w piątek, bo jutro przyjeżdża kumpela i będziemy robić plakat.

Proszę o głosy. Napiszcie w komentarzu czy chcecie, abym połączyła RYDEL i ELLINGTONA.
Dzięki za 12 tysięcy wyświetleń i 16 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania :3