wtorek, 24 grudnia 2013

Święta

Chociaż zamknęłam bloga, to chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt, Spełnienia wszystkich waszych marzeń, Udanego Sylwestra i tego o czym marzycie <3

wtorek, 12 listopada 2013

To koniec

Mam nadzieje, że nie muszę dużo tłumaczyć i, że tytuł mówi sam za siebie...
Zawieszam bloga, z powodów osobistych i nie wiem, czy go nie zamknę...
Zmarnowałam sobie życie przez własną głupotę, mogę stracić osobę i na pewno stracę osobę, którą na prawdę kocham.. No cóż... Nie mam co innego do zrobienia jak się załamać i odejść od was.
Nie tylko dlatego zamykam bloga. Wiąże się to też tym, że nikt już nie czyta rozdziałów. Jeden rozdział napisała Wiktoria. Każdy chce rozdział, rozdział. "Kiedy next?". A jak się doda to nikt nie komentuje.
Może Wiki będzie chciała pisać sama, bo jak ja bym się zabrała to wyszarpałabym same głupoty i to na siłę. Od dawna nie mam weny... Przepraszam, ale odchodzę. [*] Idę zastanowić się nad sensem swojego życia, choć wiem, że to nic nie da, bo to koniec ;c

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 22

~*~

      Weszła do swojego królestwa, rozglądając się po jego dużej przestrzeni. Usiadła na skórzanej kanapie, opierając się o białe oparcie siedzenia. Zauważyła, że na jednym z wieszaków wisi jej ulubiony czarny płaszczyk, który kupiła w Los Angeles. Nie praktyczny w tej części kraju, jednak na takie okazje jak teraz bardzo się przydawał. W Littleton pogoda jest odwrotnością klimatu Los Angeles i na zimę lepiej się zabezpieczyć w ciepłe kurtki. Podeszła do niego i nałożyła go na swoje ramiona. Ciepły, miękki materiał okrył jej plecy i ręce, zadowolona wyszła na dwór popatrzeć na krajobraz, który był widoczny z tarasu. Kopała swoimi zamszowymi botkami śnieg, robiąc na nim ślady. Już dawno zapomniała jak się bawiła w śniegu. Biały puch błyszczał w blasku słońca, dając bardzo ładny efekt, który dla Zandai był niespotkany. Włożyła swoje zmarznięte ręce do kieszeni czarnego płaszcza i znalazła w nich skrawki papieru i inne drobiazgi. Chwyciła jeden zwitek, rozwinęła i przeczytała uważnie napis na nim.

    " O 15 będę u Ciebie pod domem- Rossy xoxo "

      Uśmiechnęła się sama do siebie i bardziej schowała się za szalikiem. Zaciągnęła się jego zapachem i znów na jej twarzy pojawiła się mina w kształcie podkowy. Wszystko co miała na sobie było przesiąknięte zapachem Ross'a, każde miejsce w Littleton kojarzyło jej się z blondynem. Nie mogła normalnie funkcjonować i zapomnieć o nim. Jeszcze raz spojrzała w stronę gór i ruszyła do domu. Otworzyła wielkie, drewniane drzwi i ściągła z siebie kurtkę  i buty. Robiła wszystko powoli i starannie, tak jakby nie chciała się zranić. Weszła zmarznięta do kuchni i nastawiła wodę w czajniku. Wyciągła czerwony kubek z napisem "I love you" i nasypała do niego ziarenka kawy. Spoglądnęła zza firanki na ganek domu, zamyślając się. Nie zorientowała się nawet, ze woda w czajniku się już dawno zagotowała i pomału przestawała wrzeć. W ostatniej chwili ocknęła się i zalała swoją kawę wodą. Z kubka wydobył się mocny, lecz przyjemy aromat, którym od razu zaciągnęła się brunetka. Chwyciła w ręce gorące naczynie i powędrowała do salonu, gdzie w kominku palił się ogień, a za oknem prószył biały puch. Otworzyła drzwi od balkonu, po czym zawiał silny wiatr, a do pomieszczenia dostało się kilka płatków śniegu.


~*~


        Zastanawiając się nad swoim zachowaniem, w końcu dojrzał na tyle, by powiedzieć Zendai prawdziwe słowo "kocham cię", które płynie prosto z serca.  Nie mógł wytrzymać leżąc w szpitalnym łóżku z myślą, ze brunetka pewnie cierpi z jego powodu. Spodziewał się też tego, ze może już ma jakiegoś chłopaka. Jednak szybko odtrącił tę myśl, usiadł i myślał, czy na pewno chce to zrobić. Miał obawy, jednak nie chciał stracić Zendai, przej jego głupią zabawę. Odłączył się od maszyn i stanął na własnych nogach. Miał problem z równowagą, lecz po kilku chwilach stał prosto, nie chwiejąc się. Wyrwał z ręki wenflon i chwycił swoje rzeczy leżące na krześle obok. Wziął je i wyszedł z sali, przemykając się do łazienki. Ubrał się i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Poprawił włosy i umył twarz zimną wodą, która od razu dodała powera blondynowi. W kieszeni swoich spodni znalazł  portfel, w którym znajdowały się dokumenty i kilka banknotów. Miał nadzieje, że wystarczy mu na hotel i jedzenie. Wymknął się ze szpitala i kulejąc szukał w ciemności swojego auta. Jedna żółte auto dostrzegł już daleka. Wyjął z kieszeni kluczyki i jak najszybciej dotarł do wnętrza samochodu. Wyciągnął z portfela prawo jazdy i położył koło wszystkich potrzebnych dokumentów. Przekręcił kluczyk w stacyjce i odjechał spod szpitala. Miał obawy, jednak wiedział, że musi odzyskać Zendy.

  Wyruszył w długą podróż na drugi koniec United States of America. Miał wielkie szczęście, że Littleton nie zostało w całości opuszczone przez Lynchów. W małym miasteczku u podnóża gór, mieszkają jeszcze dziadkowie Ross'a. Czuł, że robi dobrze, jednak nie powinien tak daleko jechać sam.

       Pojechał w świat odzyskać ukochaną ...,


*   *   *   *   *   *   *    *    *    *   *    *     *

Hej. Dzisiaj to ja pisała rozdział -Wiki. Um taki nijaki, jednak myślę, że Wam się spodoba i miło mnie tutaj powitacie :*
Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale muszę się zabrać za następne blogi. Dziekuję i ..
Macie na pożegnanie piosenkę <3


Pozdro :* paa

czwartek, 12 września 2013

Hej :)

Króciutka notka...
Chciałam powiadomić, że od dziś do bloga dochodzi Vicky Ratliff :) 
A jeśli chodzi o zmianę wyglądu bloga, to tez jej zasługa :P Postanowiłam go trochę odświeżyć, ale ja tylko pomyślałam, a wykonała to Vicky, więc dziękujcie jej za piękny nagłówek i tło :*
I czekamy na kolejny rozdział <3

środa, 11 września 2013

Rozdział 21

 PROSZĘ O PRZECZYTANIE CAŁEJ NOTKI!
Po krótkiej pogaduszce dziewczyn, Zendaya postanowiła się ogarnąć (poprawić makijaż i się przebrać). O koło godziny 13 nastolatki ruszyły na zaplanowane zakupy. Na początek postanowiły zajść do małej kawiarenki niedaleko centrum, aby napić się kawy i skonsumować ciasto. Siedząc tak Zen dużo dowiedziała się o przeszłości Lynch’ów, a najwięcej o Rossie. Kiedy przypominało jej się to co usłyszała w wiadomościach łzy same napływały jej do oczu i lekko zwilżały brązowe oczy brunetki. Madison nie wiedziała co ma powiedzieć, nie pamięta Rossa i Rikera, minęło kilka lat od ostatniego spotkania, ale pamięta, że tych dwóch braci łączyła wyjątkowa więź, może nadal tak jest, ale Szalony Riker przez swoją glupotę zapomniał o dzieciństwie i chce to zaprzepaścić rujnując rodzinną kapele i pozbywając się brata.

Blondynka po powrocie z więzienia była bardzo szczęśliwa mimo niedoszłej tragedii. Tryskała z niej radość. Nie wiedziała czy to dlatego, że spotkała Rik’a czy dlatego, że powiedziała wszystko to, co leżało jej na sercu. Wiedziała, że słowa mogły urazić chłopaka, ale trzymając to w sobie ona tez czuła urazę i chęć powiedzenia tego wszystkiego na głos, ale nie wykrzyczenia w pustym pomieszczeniu czy na odludnym miejscu, tylko powiedzenia tych dotkliwych słów osobie, nie byle jakiej, ale tej, która chciała zabić osobę którą kocha lub w której jest tylko zauroczona. Nie wiedziała już sama czy kocha Rossa czy Rikera, albo nie kocha żadnego. O tym myślała najwięcej, teraz dużo czasu spędzała sama, więc nom stop myślała o uczuciach. „Czy nie jest tak, że on mnie kocha, a ja jestem z nim tylko dlatego, żeby nie zrobić mu przykrości? A może naprawdę mi na nim zależy lub nie mam siły odejść, bo mimo tego, że go nie kocham to jestem do niego przywiązana i każdy szczegół związany z nim boli…” - To najczęściej pojawiało się w jej głowie. Musiała się w końcu skoncentrować i dojść do wniosku. Czy kocha naprawdę, czy boi się odejść…

Rydel, mała bezbronna Rydel, a przynajmniej jej się tak wydawało. Na niczym nie mogła się skoncentrować. Czasem wydawało się jej, że choć ona nie została zraniona, to cierpiała najbardziej… Codziennie błąkając się po domu nie zauważała zmiany. Każdy zachowywał się tak jakby gdyby nigdy nic się nie stało. Brakowało dwóch członków rodziny, ale każdy z domowników żył jak dawniej… Ross w szpitalu, Riker w więzieniu, a mimo to rodzice żyli dalej. Blondynka zauważała czasami łzy w oczach matki, ale żeby nie zostało to zauważone szybko je wycierała i nakładała na usta, udawany, ale jakże aktorski uśmiech. Nikt oprócz jej córki niezauważył tego sztucznego gestu. Czasem Rydel wydawało się, że została sama. Siedząc w swoim pokoju całymi dniami, zamykała się w sobie i powracała do dawnych czasów, kiedy w rodzinie czuła się bezpiecznie. Najmilej wspominała wakacje, które miały miejsce trzy lata temu. Całą rodziną wyjechali nad morze, odpoczeli od miastowego zgiełku i własnie tam narodził się pomysł na powstanie zespołu. Po powrocie umówili się z Ellingtonem na pierwszą próbę organizacyją. Obgadali co i jak i zagrali swój pierwszy koncert, garażowy, ale to w końcu koncert… Zawsze kończąc rozmyślanie zasypiała wycięczona tak jakby przebiegła maraton.

Ross leżał na swoim szpitalnym i niewygodnym łóżku. Chciał już wrócić do domu. Przez te kilka dni leżenia przemyślał wiele rzeczy. Przypomniał sobie chwilę spędzone z Zendayą. Jak on dawno jej nie widział. Nie pisał z nią i nie rozmawiał. Chciał usłyszeć jej lekki melodyjny głos w słuchawce swojego iphone’a. Powróciły też wspomnienia z tego feralnego dnia, kiedy jego najstarszy brat, Riker chciał się go pozbyć raz na zawsze… Pamiętał jego oddech na swojej klacie i ten zimny nóż, którym go poranił… Kiedy sobie o tym przypominał przechodziły go ciarki i zalewał pot. Z jednej storny chciał wrócić do domu, a z drugiej się bał. Nie Rikera bo wiedział, że on jest w więzieniu, ale bał się wspomnień. Taka jakby trauma, niby ‘Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej…’ Nie dla Rossa, bał się spojrzec na te schody, przekroczyć próg tego budynku w którym o mały włos nie zginął. Nadal wahał się czy wybaczyć bratu. Nie wiedział co zrobić. Postanowił dać sobie jeszcze czas.

Riker siedział w swoje celi i rozmyślał, dopiero teraz dotarło do niego co chciał zrobić. ZABIĆ BRATA!!! ROSSA! JEGO BRATA, ROSSA!!! CHCIAŁ ZABIĆ BRATA ROSSA!!! Czuł się z tym potwornie, wiedział, że nikt mu nie uwierzy, więc wolał nie ujawniać swoich myśli. Nie mógł zrozumieć jednego… Chciał zabić brata, bo pokochała go jego była? To nie wina ani jego, ani Rossa. To mogła być wina tylko jednej osoby. W tym momencie odeszły od niego wszystkie współczucia i dobry nastrój i promienny uśmiech. Powrócił czarny charakter. Przez 5 minut było jak dawnej, ale teraz zdał sobie sprawę dlaczego chciał zabić brata i przez kogo, postanowił się zemścić na tej osobie…
___________________________________________________________________________________
Heej!
Witam po 4 miesięcznej przerwie! :*
Ostatnio dodałam notkę i prawdę mówiąc nie pamiętam co w niej napisałam. Postanowiłam się zmobilizować i dodać ten rozdział. Zasiadając do komputera nie wiedziałam o czym pisać, a słowa wypłynęła ze mnie same i przelałam je na monitor. Chciałam jeszcze raz przeprosić za tak długa przerwę i za błędy jakie mogły się pojawić w tym oto rozdziale, ale kiedy nie pisze się przez 4 miesiące traci się wprawę, niektórzy może wiedzą jak to jest. Ale nie mogłam pisać w wakacje, ponieważ znalazłam osobę na której na prawdę mi zależy i chciałam z nią spędzić każdą wolną chwilę tak jak z przyjaciółmi, a rok szkolny mi tego nie umożliwia, bo dzieli nasz szkoła i do tego ta nauka >.< _______ Następny rozdział nie wiem, kiedy się pojawi, ale postaram się, żeby posiadłam przynajmniej 1200 słów, taki maluni bonusik. Zazdroszczę osobom, które potrafią rozpisać się na 3000 słów, ja tak nie potrafię ;c Dla mnie to za wiele. Postaram się dodać za tydzień, a może dwa. A za ten rozdział możecie podziękować brzydkiej pogodzie w Opolu i mojej niechęci do wyjścia :)
I jeszcze jedna prośba. Mój przyjaciel ma kanał na YouTube i chciałam prosić o małe wsparcie dla niego. O subskrypcje, łapki  w górę i komentarze. Oto jego KANAŁ
Jeśli możecie to polecajcie go znajomym, byłabym bardzo wdzięczna.
I ostatnia informacja. Ten baner ma już około pół roku i za niedługo pojawi się nowy i zostanie on zrobiony przez moją przyjaciółkę Wiktorię :) POZDRAWIAM!!!



sobota, 7 września 2013

Notka...

Heeeej <3
Przepraszam za moją rozrzutność, ale jak na razie nie mam czasu na rozdział... Zaczęła się szkoła, a ja jestem w 2 gimnazjum :|
Wiem, że minął dopiero pierwszy tydzień, ale już zaczyna się nauka, tym bardziej przedmioty ścisłe...
Miałam plany żeby napisać rozdział wczoraj wieczorem, ale poszłam ze znajomymi do kina i tak wyszło. ;c Przepraszam jeszcze raz. Rozdział bodajże pojawi się za tydzień, ale nie mogę obiecać tego w 100%. 
Mam jeszcze informacje.
Szukam pomocy do pisania rozdziałów. Chciałabym, żeby rozdziały pojawiały się w każdy weekend, ale sama nie jestem w stanie tego zrobić. Więc jeśli ktoś jest zainteresowany niech pisze na Facebook'u lub w komentarzu :)

poniedziałek, 2 września 2013

Notka: Wracam!

Już niedługo wracam z nowym rozdziałem ^^ Przepraszam, że przez 2 miesiące jak nie dłużej nie było rozdziału, ale były wakacje i zamiast siedzieć przed komputerem chciałam spędzić czas s przyjaciółmi i bliskim i mi osobami. To nie tak, że o was zapomniałam, bo ciągle myślałam o blogu i o nowym rozdziale. Postaram się go napisać w sobotę wieczorem jeśli dam radę. Mam nadzieje, że tegoroczne wakacje minęły wam tak samo dobrze jak mi. Wiele się zmieniło i wiele zyskałam. Co roku człowiek się zmienia i ja tego dokonałam... :)
Mam nadzieje, że nadal ktoś mnie czyta i czeka na rozdział :P
Do zobaczenia wkrótce!


  I moja ulubiona piosenka dla was ^^

sobota, 15 czerwca 2013

Notka (znowu)

Mam dla was very sad wiadomość ;cc
Zawieszam bloga go września, albo w ogóle go usuwam. Mam teraz maskę kłopotów, a wczorajsza kłótnia przerosła mnie. Muszę wszytko przemyśleć i tak jakoś. Wiem, że bardzo często zawieszam, no, ale cóż tak czasami bywa...
Chciałam z całego serca przeprosić moją przyjaciółkę Wiktorię, która ma jutro urodziny, ponieważ obiecałam jej rozdział, ale mam nadzieję, że zrozumie, bo o wszystkim jej opowiedziałam.
A tak pro po Wiktoria Wszystkiego Najlepszego! Cudownych 24 godzin i co najważniejsze spełnienia marzeń!!!
I piosenka dla Wiki:
I pytanie. Bloga zawiesić czy usunąć?

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział

Chcę poinformować, że nowy rozdział pojawi się pod koniec czerwca albo w granicach 15-20 czerwca, ponieważ muszę teraz poprawiać oceny .-.

czwartek, 16 maja 2013

zawieszam

chce powiqdomic, ze zawieszam bloga, bo mam szlaban na konputer, wycieczke i problemy osobiste...
przepraszam za bledy

środa, 1 maja 2013

Rozdział 20



*** Następnego dnia. Rydel ***
Kiedy się obudziłam od razu zbiegłam na dół. Wczorajszego wieczoru mama obiecała, że pojedziemy do szpitala odwiedzić Rossa. Będąc na dole zastałam wszystkich siedzących przy stole. Po krótkiej wymianie zdań zasiadłam do stołu i nałożyłam na talerz naleśnika, którego już po chwili zjadłam. Napiłam się soku pomarańczowego i popędziłam na górę, aby się przygotować do wyjścia. Bez wahania z szafy wyciągnęłam i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć. Po krótkiej chwili byłam już gotowa do wyjścia.
O godzinie 9:07 byliśmy już pod szpitalem do którego weszliśmy całą grupą. Mama poprosiła recepcjonistkę o zawołanie lekarza, a my zasiedliśmy na krzesłach przed salą Rossa. Moje serce łomotał tak jak nigdy wcześniej. Potwornie się bałam i przeczuwałam najgorsze. Po kilku minutach z gabinetu wyszła nasza mama. Była cała zapłakana. Już wiedziałam co się stało. Ross nie żyje!
- Nie!!! – krzyknęłam i jak oparzona i wyskoczyłam z łóżka. – To tylko sen, to tylko sen. – powtarzałam.
Po chwili do pokoju wbiegł Rocky.
- Ryd! – krzyknął podbiegając do mnie. – Co się stało? – zapytał wystraszony, przytulając mnie.
- Miałam straszny sen! – powiedziałam wtulając się w niego. – Ross nie żyje. – wymamrotałam.
- Co ty pleciesz? Ross jest stabilny. Nie ma zagrożenie życia. – powiedział brunet, a mi momentalnie poprawił się humor.
*** Dwa tygodnie później. Bridgit ***
Szłam spokojnym spacerkiem do szpitala psychiatrycznego. Wczoraj dzwoniła Rydel i powiedziała, że można się spotkać z Rikerem. Ucieszyła mnie ta wiadomość, ponieważ musiałam sobie z nim coś wyjaśnić, a mianowicie to dlaczego chciał zabić Rossa z mojego powodu.
Kiedy doszłam do szpitala moje nogi zrobiły się jak z waty. Nie mogłam się ruszyć, a w mojej głowie pojawiał się najgorszy scenariusz. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę budynku. Do środka wpuścił mnie policjant, który zaprowadził mnie do pomieszczenia gdzie były dwa krzesła i stolik, a przy drzwiach stało dwóch policjantów. Na jednym z krzeseł siedział Riker, który od razu się uśmiechnął do mnie. Ja nie odwzajemniłam gestu tylko nadal miałam kamienną twarz. Nie zależało mi już na nim, ale nie chciałam, żeby robił głupoty z powodu złamanego serca. Zajęłam wolne miejsce i przez chwilę milczeliśmy. Ja spoglądałam w okno bawiąc się kosmykiem moich blond włosów, a on wpatrywał się we mnie jak w obrazek. W pewnej chwili dotknął mojego policzka.
- Zabieraj te łapy! – warknęłam na co on się tylko uśmiechnął.
- Co ty taka ostra kotuś? – zapytał. – Stęskniłaś się za mną.
- Nic z tych rzeczy. – odparłam ponuro. – Chciałam porozmawiać… o Rossie.
- O nim?! A co on ma do nas? – zapytał.
- Riker… Nas już nie ma. A mianowicie chodzi mi o to dlaczego chciałeś zabić Rossa.
 - Bo mi cię zabrał!
- Ale to twój brat.
- Iiii?
- Nie powinieneś go krzywdzić! – po tych słowach wstałam i kierowałam się ku wyjściu.
- Masz rację. Ale poniosły mnie emocje! Nie chce tu siedzieć! Wyciągnij mnie stąd!
- Nie. Zasłużyłeś na to. – powiedziałam  wyszłam z budynku z uśmiechem na ustach. W końcu powiedziałam to co leżało mi na sercu.
Hej ;)

Wiem, że krótki, ale nie mam weny dzisiaj a do tego piszę ten rozdział drugi raz! Kolejny może w piątek, bo jutro przyjeżdża kumpela i będziemy robić plakat.

Proszę o głosy. Napiszcie w komentarzu czy chcecie, abym połączyła RYDEL i ELLINGTONA.
Dzięki za 12 tysięcy wyświetleń i 16 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania :3