niedziela, 22 września 2013

Rozdział 22

~*~

      Weszła do swojego królestwa, rozglądając się po jego dużej przestrzeni. Usiadła na skórzanej kanapie, opierając się o białe oparcie siedzenia. Zauważyła, że na jednym z wieszaków wisi jej ulubiony czarny płaszczyk, który kupiła w Los Angeles. Nie praktyczny w tej części kraju, jednak na takie okazje jak teraz bardzo się przydawał. W Littleton pogoda jest odwrotnością klimatu Los Angeles i na zimę lepiej się zabezpieczyć w ciepłe kurtki. Podeszła do niego i nałożyła go na swoje ramiona. Ciepły, miękki materiał okrył jej plecy i ręce, zadowolona wyszła na dwór popatrzeć na krajobraz, który był widoczny z tarasu. Kopała swoimi zamszowymi botkami śnieg, robiąc na nim ślady. Już dawno zapomniała jak się bawiła w śniegu. Biały puch błyszczał w blasku słońca, dając bardzo ładny efekt, który dla Zandai był niespotkany. Włożyła swoje zmarznięte ręce do kieszeni czarnego płaszcza i znalazła w nich skrawki papieru i inne drobiazgi. Chwyciła jeden zwitek, rozwinęła i przeczytała uważnie napis na nim.

    " O 15 będę u Ciebie pod domem- Rossy xoxo "

      Uśmiechnęła się sama do siebie i bardziej schowała się za szalikiem. Zaciągnęła się jego zapachem i znów na jej twarzy pojawiła się mina w kształcie podkowy. Wszystko co miała na sobie było przesiąknięte zapachem Ross'a, każde miejsce w Littleton kojarzyło jej się z blondynem. Nie mogła normalnie funkcjonować i zapomnieć o nim. Jeszcze raz spojrzała w stronę gór i ruszyła do domu. Otworzyła wielkie, drewniane drzwi i ściągła z siebie kurtkę  i buty. Robiła wszystko powoli i starannie, tak jakby nie chciała się zranić. Weszła zmarznięta do kuchni i nastawiła wodę w czajniku. Wyciągła czerwony kubek z napisem "I love you" i nasypała do niego ziarenka kawy. Spoglądnęła zza firanki na ganek domu, zamyślając się. Nie zorientowała się nawet, ze woda w czajniku się już dawno zagotowała i pomału przestawała wrzeć. W ostatniej chwili ocknęła się i zalała swoją kawę wodą. Z kubka wydobył się mocny, lecz przyjemy aromat, którym od razu zaciągnęła się brunetka. Chwyciła w ręce gorące naczynie i powędrowała do salonu, gdzie w kominku palił się ogień, a za oknem prószył biały puch. Otworzyła drzwi od balkonu, po czym zawiał silny wiatr, a do pomieszczenia dostało się kilka płatków śniegu.


~*~


        Zastanawiając się nad swoim zachowaniem, w końcu dojrzał na tyle, by powiedzieć Zendai prawdziwe słowo "kocham cię", które płynie prosto z serca.  Nie mógł wytrzymać leżąc w szpitalnym łóżku z myślą, ze brunetka pewnie cierpi z jego powodu. Spodziewał się też tego, ze może już ma jakiegoś chłopaka. Jednak szybko odtrącił tę myśl, usiadł i myślał, czy na pewno chce to zrobić. Miał obawy, jednak nie chciał stracić Zendai, przej jego głupią zabawę. Odłączył się od maszyn i stanął na własnych nogach. Miał problem z równowagą, lecz po kilku chwilach stał prosto, nie chwiejąc się. Wyrwał z ręki wenflon i chwycił swoje rzeczy leżące na krześle obok. Wziął je i wyszedł z sali, przemykając się do łazienki. Ubrał się i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Poprawił włosy i umył twarz zimną wodą, która od razu dodała powera blondynowi. W kieszeni swoich spodni znalazł  portfel, w którym znajdowały się dokumenty i kilka banknotów. Miał nadzieje, że wystarczy mu na hotel i jedzenie. Wymknął się ze szpitala i kulejąc szukał w ciemności swojego auta. Jedna żółte auto dostrzegł już daleka. Wyjął z kieszeni kluczyki i jak najszybciej dotarł do wnętrza samochodu. Wyciągnął z portfela prawo jazdy i położył koło wszystkich potrzebnych dokumentów. Przekręcił kluczyk w stacyjce i odjechał spod szpitala. Miał obawy, jednak wiedział, że musi odzyskać Zendy.

  Wyruszył w długą podróż na drugi koniec United States of America. Miał wielkie szczęście, że Littleton nie zostało w całości opuszczone przez Lynchów. W małym miasteczku u podnóża gór, mieszkają jeszcze dziadkowie Ross'a. Czuł, że robi dobrze, jednak nie powinien tak daleko jechać sam.

       Pojechał w świat odzyskać ukochaną ...,


*   *   *   *   *   *   *    *    *    *   *    *     *

Hej. Dzisiaj to ja pisała rozdział -Wiki. Um taki nijaki, jednak myślę, że Wam się spodoba i miło mnie tutaj powitacie :*
Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale muszę się zabrać za następne blogi. Dziekuję i ..
Macie na pożegnanie piosenkę <3


Pozdro :* paa

5 komentarzy:

  1. Fajny <3 Zapraszam do mnie :http://r5-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko :) Zobaczcie : http://www.youtube.com/watch?v=lXiurMyYHVs

    OdpowiedzUsuń
  3. niewiejszyn, bo nie mam czasejszyn xD (nie wiem, bo nie mam czasu)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://story-by-sophie.blogspot.com/

    dodaje tutaj, bo nie widzę nigdzie zakładki spam :)
    zapraszam!

    OdpowiedzUsuń