wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 18



Ross był już pod drzwiami domu, kiedy te niespodziewanie się otworzyły i uderzyły chłopaka w nos.
- Boże! Ross! Nic ci nie jest? – wystraszyła się blondynka.
- Chyba nie. – powiedział trzymając się za krwawiący nos.
- Idź usiądź na kanapie, a ja przyniosę ci lód. – powiedziała do poszkodowanego blondyna.
Ross usiadł na kanapie i próbował sobie przypomnieć po co tu przyszedł, lecz po zderzeniu z drzwiami nie pamiętał nic.
- Ja przepraszam, chciałam wyjść z Charlie i nie wiedziałam, że ktoś stoi za drzwiami i i… ja… ja nie chciałam Ross przepraszam! – zaczęła łkać, przez co wtuliła się w blondyna mocząc mu koszulkę.
- Nie przepraszaj to nie twoja wina. Skąd mogłaś wiedzieć? Nic się nie stało. Naprawdę. – ucałował w czoło popłakanął blondynkę.
- A po co przyszedłeś? – zapytała ocierając łzy.
- Nie wiem. – zaśmiał się. – Przez te drzwi wyleciało mi z głowy.
*** Zendaya ***
Mama poprosiła, żebym zabrała Candy na spacer. Nie znałam jeszcze zbyt dobrze tej okolicy, dlatego wyszłam tylko przed dom. Znów zobaczyła tą dziewczynę, którą zauważyła wczoraj. Obiecała sobie, że zapomni o Bridgit o R5 i… Rossie. Nie chciała, ale musiała. Kiedy tylko słyszała imię Ross, albo o nim myślała chciało jej się płakać.
Pewnym krokiem zaczęła iść w kierunku ulicy, ale kiedy usłyszała krzyki to zrezygnowała. Nie lubiła mieszać się w kłótnię, a więc zrezygnowała.
- Daj mi w końcu spokój! Ile można ci powtarzać?! Nic do ciebie nie czuję! Daj mi spokój i zniknij z mojego życia. – krzyczał jakiś głos, a Zen była pewna, że to ta dziewczyna.
- Jeszcze pożałujesz, że ze mną zerwałaś! Zamienię twoje życie w piekło! – krzyknął męski głos.
Kiedy brunetka usłyszała szloch bez wahania pobiegła na sąsiednią posesję.
- Co się stało? – zapytała siadając obok nieznanej dziewczyny.
- On… On… On mi… mi groził! – płakała.
- Ale kto? – dopytywała brunetka.
- Mój były chłopak… Zerwałam z nim, bo już nic do niego nie czuję, a on powiedział, że zamieni moje życie w piekło! – powiedziała trochę bardziej opanowana.
- Będzie dobrze. Może nie jest aż taki zły. – Zen uśmiechnęła się pogodnie.
 - Jestem Madison King. – przedstawiła się.
- A ja Zendaya Coleman. Dopiero co się wprowadziłam.
- Czekaj, czekaj. Zendaya Coleman?
- Tak.
- Z Taniec Rządzi?
- Tak.
- Uwielbiam ten program!
- Dzięki.
- Masz jakieś plany na jutro?
- Hmmm… Chyba nie.
- To świetnie! Pójdziemy na zakupy? Przy okazji oprowadzę cię po mieście.
- Fajnie! To o 10?
- Świetnie! Przy okazji lepiej się poznamy.
- To do jutra!
Madi pomachała koleżance na pożegnanie i skierowała się do domu. Po chwili i Daya znalazła się w domu. Poszła do swojego pokoju, wygrzebała z szafki piżamę i poszła się wykąpać, myśląc o jutrzejszym spotkaniu.
*** Ross ***
Wróciłem do domu i po cichu zakradłem się do swojego pokoju, aby Riker mnie nie zauważył. Odkąd rozstał się z Brid zachowywał się jakby go coś opętało! Najchętniej by mnie zabił! Niestety blondynek wykrakał. Wchodząc po schodach jeden z nich wydał niesamowity skrzyp, który usłyszał Rik będący w salonie.
- No, no, no… A któż to wrócił do domu? Nasz zakochany Rossy, który kradnie dziewczyny! – warknął na niego.
- O co ci chodzi? Jest dopiero 20. – odparł młody.
- Zamknij się! Ja mówię! –wrzasnął podchodząc do brata. – Twoja siostrzyczka pojechała na zakupy i cię nie obroni. Rocky i Ell razem z nią, a więc mnie nie powstrzymają!
- To znaczy, że chcesz pooglądać film braciszku? - zaśmiał się niewinnie Ross.
- Ty debilu! Zabrałeś mi dziewczynę, a ty myślisz o filmie?!
- Możemy usiąść w salonie na kanapie? – zaproponował młodzieniec.
- Nie! Siadaj na schodach szczeniaku i się nie ruszaj! – powiedział kierując się do kuchni.
Ross cały czas myślał jak uciec do swojego pokoju, żeby brat go nie zauważył. Wiedział, że Riker jest teraz zdolny do wszystkiego, więc bał się go jak słoń myszy (głupie porównanie).  Kiedy blondyn próbował po cichu się  podnieść z kuchni wyszedł Rik trzymając coś za plecami.
- A ty gdzie się szczylu wybierasz?!
- Jaa? Ja… Nigdzie… Chciałem tylko wygodnie siąść. – skłamał, opierając się na rękach. –Co masz za plecami?
- Aż tak cię to ciekawi? – zapytał ze złowieszczym uśmiechem i zaczął zbliżać się do brata wyciągając zza pleców nóż.
- Po co ci nóż?! – wystraszył się Ross.
- Nie bądź głupi! A jak myślisz?! Mam cię dość! Zabrałeś mi dziewczynę! Rujnujesz mi życie! Jest nas o jednego za dużo! – krzyknął przyciskając Rossa do schodów, a on syknął z bólu, ponieważ schodek wbijał mu się w plecy.
- A co z R5? –zapytał Ross. – przecież nie będzie teraz R4.
- Niee… skąd ci to do głowy przyszło? Przecież jest Ryland. – zaśmiał się u przybliżył Rossowi nóż do gardła. – Chcesz jeszcze coś mi powiedzieć? No wiesz… Tak na pożegnanie.
Blondynowi serce waliło jak oszalałe. Nie wiedział o co chodzi Rik’owi. Przecież jeszcze niedawno razem się wygłupiali, a teraz on chce go zabić za to, że Bridgit z nim zerwała? To jakaś paranoja.
- No to jak? Gotowy? – zapytał Riker.
- Proszę cię! Nie zabijaj mnie! Zostawię ją w spokoju!
- A co mi to da?! Jeśli ty zawróciłeś jej w głowie swoimi blond włoskami i brązowymi oczkami? Przecież ona już mnie nie kocha! Przez ciebie!
Nagle usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi.
- Riker! Co ty robisz?! – wydarła się zdenerwowana Rydel rzucając torby za kupami.
- Mam dość mojego braciszka! – uśmiechnął się wrednie.
- Zostaw go! – warknęła na brata. –Rocky! Ellington! Chodźcie tu!
- Oni ci nie pomogą! Tylko podejdź, a ten nóż będzie w gardle twojego Rossiego.
- Riker co ty robisz?! – zapytali razem Rocky i Ratliff.
 - Pomocy! – wrzeszczał Ross.
- Zamknij ten swój piękny ryj! Nikt ci nie pomoże! – powiedział po czym przejechał chłopakowi nożem po ręce zostawiając rysę  której momentalnie zaczęła wydobywać się czerwona ciecz.
- Riker nie! – krzyknęła Rydel biegnąc w jego kierunku.
- Stój suko! – wrzasnął, po czym kilkakrotnie przejechał bratu nożem po ręce.
- Ross! – krzyknął Rocky.
- On stracił przytomność! – wybuchła płaczem Rydel. –Riker! Proszę nie rób mu krzywdy!
21latek nic sobie z tego nie robił i po raz kolejny zrobił nieprzytomnemu bratu kilka rys na ręce zmierzając z nożem do gardła brat.
___________________________________________________________________________________
Szokując? Heh :) Wiem, że blog jest zawieszony, ale postanowiłam zrobić NIESPODZIANKĘ!
Mam trochę wolnego czasu i piszę :)
Pisałam go z półtorej godziny i wiem, że krótki, ale ja już tak mam. Zawszę pisze po 1000 słów.,
Nie wiem, kiedy dodam kolejny. Może w sobotę, albo jakoś w przyszłym tygodniu. Pomyślę.
A i jeszcze jedno. Zapraszam na bloga mojego i kolegi: Klik 

11 komentarzy:

  1. O Jezu...
    Musisz szybko dodać następny! Chcę wiedzieć, co dalej!
    ~JulkaXD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale dramat...Czekam na next.
    Ps.Rozdział rewelacyjny.

    OdpowiedzUsuń
  3. chcesz żebym zawału dostała?? :o rozdział szokujący, czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. O_________________________________O :O :O :O w życiu się nie spodziewałam czegoś takiego po Riker'ze... co w niego wstąpiło :O mam nadzieję, że nie zabije Ross'a

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG ! UMIERAM RAZEM Z ROSS'EM ! ;( O_o Boże ryczę jak głupia ..... będę miała koszmary! ehh tylko proszę nie pisz więcej takich dramatów :) Rozdział mimo tego, ze uśmierciłaś blondynka jest świetny :pp Czekam na kolejny z wielką, wielką, wielką niecierpliwością :D Kocham Cię <3 Bye :(

    OdpowiedzUsuń
  6. O_________O OMG !!! Co ten Riker robi?! :O To straszne.. Błagam nie uśmiercaj Ross'a ! :'(
    Czekam na następny.. Oby był jak najszybciej ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za miłe komentarze, nawet nie wiecie jak mi miło z tego powodu, że mam aż 6 komentarzy!!! DZIĘKUJĘ :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Do zawału doprowadzasz 0.0 czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. rzeczywiście szokujący
    biedny Ross
    mam nadzieję że nic mu nie będzie

    OdpowiedzUsuń
  10. SZOK SZOK O.O
    co Rikerowi odbiło o.O
    mam nadzieję, że Rossowi nic nie będzie ;)

    zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny blog ;P
    I jak z tymi spodniami?

    OdpowiedzUsuń