sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 4, część 2



W domu brunetki panowała niespokojna atmosfera, która wytwarzała sama ona. Była podenerwowana, bo nie wiedziała co ma zrobić. Chciała spotkać się z chłopakiem, ale jeśli zobaczyłaby ją Bri na pewno wiedziałaby, że ją okłamała, więc na razie chciała zostać w domu. Przez jakiś czas. A nie musiała długo czekać, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Jej mama otworzyła.
- Córciu! Przyszła Bridgit z jakimś chłopakiem! – krzyknęła mama Zendai.
- Dzień dobry, nazywam się Ross i jestem przyjacielem Zendai.  –przywitał się blondyn.
- Przyjacielem? – zapytała żartobliwie panie Coleman.
- Jak na razie. – zaśmiał się.
Nie mogli za długo porozmawiać, bo do całej gromadki dołączyła Daya.
- Cześć młoda. – przywitała ją blondynka. – Musimy pogadać.
Zendaya pokiwała znacząco głową i zaprosiła oboje do swojego pokoju. Brid usiadła na łóżku, Ross na krześle, a Zendaya na podłodze pomiędzy nimi.
- Ok., możesz wyjaśnić mi jedną sprawę? – zapytała jako pierwsza Bridgit.
- Jasne, a jaką? – spytała podejrzliwie Zen.
Z natury brunetka była strasznie gadatliwa. Mogła mówić bez przerwy, a w szkole i na planie jeszcze więcej. Nauczyciele nie mogli uciszyć jej na lekcjach, bo co ją przesadzili to i tak gadała, z każdym znalazła jakiś temat.
- Dlaczego mnie okłamałaś? – zapytała krótko Brid.
W tej chwili w pokoju zapadła cisza, Ross obracał w rękach swój telefon, Bri siedziała i oczekiwała odpowiedzi, a brunetka patrzyła się w sufit.
- Powiesz dlaczego to zrobiłaś? – zapytała nadal spokojnym tonem blondynka.
- Eee… Z nerwów. – wyksztusiła Daya.
- Z nerwów? – zapytała z niedowierzaniem.
- Tak. Po prostu nie chciałabym, żeby się popsuło. – odpowiedziała zgodnie z prawda brunetka.
- Ale co by się popsuło? – zapytała zdziwiona.
- Nasza przyjaźń. Nie mówię, że Ross jest problemem, tylko nie chcę, żeby coś stanęło między nami. – powiedziała.
- Rozumiem. – uśmiechnęła się Bri. – A ty Ross nie masz nic do powiedzenia?
- Ja? – zapytał ze zdziwieniem. – Co mam mówić, rozumiem ją i tyle, a to, że jej się nie podobało, to rozumiem. Indigo wszystko zepsuła. – spojrzał przelotnie na zegarek. Ze zdziwienia spojrzał jeszcze jeden raz. –Co?! Już za dziesięć trzecia?! Zaraz mam się spotkać z Indigo!  - krzyknął przelotnie, pomachał dziewczynom i wybieg z pokoju. Z dołu dało się słyszeć głośnie „Do widzenia” i lekkie trzaśnięcie drzwiami.
- A tak serio to jak było? – zapytała Bri po chwili.
- Emm… No dobrze… fajnie… ok., było super! A najlepsze jest to, że zerwał z dziewczyną.
- To na co czekasz?! Działaj! – pośpieszała ją blondynka.
- Wolę zaczekać. – powiedziała po czym wyszła z pokoju i skierowała się do łazienki. Bri poszła za nią.
- Co jest? –zapytała ją.
Brunetka spojrzała na nią zła. – Jak to co?! Nie mam humoru! Musiałaś go tu przyprowadzić?!
- Czyli to moja wina, ze ci się podoba i nie umiesz nic z tym zrobić? Uważasz, że ty masz źle?! To się mylisz! – krzyknęła na nią wkurzona Bridgit i wybiegła z pomieszczenia.
Bridgit zeszła na dół cała zapłakana, zauważywszy to mama brunetki przytuliła ją i porozmawiały chwilę. Wyszło na jaw to, że Zendaya zakochała się w Rossie, to, że nie umie okazać mu uczuć i wyżywa się na niej  i to, że babcia blondynki nie żyje.
Mama Zendai zawołała ją na dół i długo toczyły rozmowę. Zendaya była wściekła na siebie i przyjaciółkę jednocześnie, ona sama nie była pewna dlaczego oskarżyła o coś Bri, jeśli ona chciała dla niej dobrze, a ona na nią nawrzeszczała, ale powiedziała jej mamie o Rossie, a to nie było dobre.
- Ja cię rozumiem córciu, że byłaś zła, ale ona chciała ci z nim pomóc. – kontynuowała pani Coleman.
- Ja wiem mamo, ale czy możemy o nim nie rozmawiać? – zapytała córka.
- Dlaczego? – spytała ze zdziwieniem matka.
- Bo nie. Nie chcę o nim gadać mamo, to nie jest tak jak myślisz. To nie jest proste. – tłumaczyła.
- No dobrze. A wybierasz się na pogrzeb. –zapytała niespodziewanie.
- Jaki pogrzeb? – zdziwiła się Daya.
- Babci Brid. Nic ci nie mówiła? – patrzyła ze zdumieniem na córkę.
- Nie? Może  z nerwów wyleciało jej z głowy. – pomyślała głośno brunetka.
Ucałowała matkę w policzek i poleciała na górę.
__________________________________________________________________________________
Wiem, że krótki, ale nie mam czasu pisać, następny jutro albo dopiero za tydzień. Piszcie co sądzicie :) A za baner możecie podziękować Weronice! Jeśli ktoś nie zna jej bloga to to jest link: http://austin-story-ally.blogspot.com/

3 komentarze: