piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 10



*** Oczami Bridgit ***
Ostrożnie otworzyłam oczy, a kiedy już zobaczyłam,  gdzie się znajduję szybko je zamknęłam, myśląc, że to tylko sen. Jednak myliłam się. Robiłam tak kilka razy, aż w końcu uznałam, że to głupie i postanowiłam przypomnieć sobie, co się stało, że leżę w szpitalu. Myślenie sprawiało mi ból, a kiedy próbowałam podnieść głowę z poduszki z wielkimi obrotami upadałam na nią z powrotem. Za oknem było zupełnie ciemno. Po kilku minutach bezczynnego leżenia przypomniało mi się, że jechałam samochodem… Z Rikerem. Na randkę! Chwila… Z Rikerem? Jeśli z nim, to gdzie on teraz jest? Po chwili do Sali wszedł lekarz, tym samym wyrywając mnie z myślenia. Dowiedziałam się, że Rikerowi nic nie jest, a ja mam tylko złamaną rękę i wielgaśny ból głowy, który za niecałe 12 godzin powinien mi przejść. Po odwiedzinach lekarza przyszła kolej na Rikera, który przywitał mnie buziakiem w policzek.

W tym czasie Zendaya dzwoniła do Bridgit kilkadziesiąt razy, ale blondynka nie odbierała. Martwiła się co się stało. Gdyby zostawała spać u Lynch’ów to by dała znać, tymczasem nie dawała żadnych oznak życia! Brunetka tak jak planowała spędziła ten wieczór z Bellą (nie w tym sensie XD). Razem oglądały filmy, urządzały bitwy na poduszki i bawiły się w najlepsze, tym samym polepszając swoje więzy przyjaźni, które ostatnio jakoś podupadły.

We wcześniej wspomnianym domu Lynch’ów panowały poranne kłótnie. Rydel chciała przygotować śniadanie, ale nie wyszło jej to na dobre, bo Rocky z Ratliffem (który przyszedł wcześnie rano, tak jak to miał w zwyczaju) kłócili się co chcą zjeść.
- Powiedziałem wyraźnie, że chce naleśniki! – krzyczał Rocky.
- A ja tosty! – wykłócał swoje Ell.
- Chłopaki spokój! Zrobię to i to! – próbowała zapanować nad chaosem siostra.
- Nie! Tylko naleśniki! – krzyczał Rocky.
- Palant! –wypalił po cichu Ratliff, co Rocky usłyszał.
- Coś ty powiedział? –zaciekawił się z diabelskim uśmiechem brunet.
- Eeeemm… - jąkał się. – Patelnia.
- Patelnia?
- No tak, eee… na patelni smaży się naleśniki. –zaśmiał się z zakłopotaniem Ell.
- To nie chcesz tostów? – zdziwił się drugi.
- No dobra! Nazwałem cię palantem! – przyznał się.
- Debil. – zaśmiał się.
- Rydel! On mnie przezywa! – Ellington zrobił minę małego szczeniaczka.
- Rocky! Zaraz dostaniesz patelnią! – zagroziła.
- Mam lepszy pomysł. – odezwał się Ell. – Niech sam sobie smaży naleśniczki. –zaśmiał się szyderczo.
- Zamknij się! – uciszał go Rocky.
- Ale to wspaniały pomysł! – zaśmiała się Rydel.
- Dlaczego go bronisz?... – zapytał z niedowierzaniem Rocky. – Aha! Już wiem! Ty się w nim zakochałaś!
- Ell jest jak brat. A co do twojej wiadomości wcale się w nim nie zakochałam! – krzyknęła Rydel na całe gardło.
- To dlaczego on nie dostał kary? To on nazwał mnie palantem. – bronił się Rocky.
- A ty go debilem! I co? Nie masz nic do gadania! A teraz do garów! Już! Albo powiem mamie, jak sprzątasz swój pokój. I zobaczysz twoja szafa, łóżko i dywan nie będą bezpieczne. – uśmiechnęła się Rydel, przyiła piątkę z Ratliffem, po czym razem wyszli z kuchni śmiejąc się w niebogłosy.

W szpitalu Riker siedział przy łóżku ukochanej. Spostrzegł się, że nie zadzwonił do nikogo, aby ich powiadomić gdzie są. Ale w końcu jeśliby ich to obchodziło, to by sami zadzwonili.  Chłopak w końcu wyjął telefon i zadzwonił do Zendy, a potem do Rydel. Po upływie niespełna pół godziny Rydel, Rocky, Ross, Ellington i Zendaya  byli w szpitalu. Kiedy blondynka otworzyła oczy, była bardzo szczęśliwa, że są tam wszyscy. Rozmawiali o tym, co się wydarzyło zeszłego wieczoru. Ross nie słuchał ich, ale wpatrywał się w Zen. Myślał, jakby mógł ją przeprosić. Bri miała rację. Najpierw dał jej szansę, a potem zostawił zdezorientowaną dziewczynę samą. Lubił Tarę i to bardzo, ale tak samo było z Indigo. Chciał być z Indi i Zen, ale mu się to nie udało. I wtedy pomyślał „Teraz, albo nigdy!” Podszedł do dziewczyny, chwycił ją lekko za nadgarstek i wyprowadził z Sali, aby mogli spokojnie porozmawiać. Początkowo dziewczyna chciała się wyrwać, ale kiedy wszyscy spojrzeli na nią błagalnie postanowiła dać mu się wytłumaczyć. Z jednej strony nie chciała dać po sobie poznać, że ją to interesuje, ale  z drugiej cholernie ją ciekawiło co blondyn wymyśli. W Sali, kiedy oni wyszli, osoby przebywające tam szybko zmieniły temat i zaczęli dyskutować o tej dwójce.   
___________________________________________________________________________________
Wiem, że krótki, ale nie miałam zbyt dużo czasu. Kolejny nwm kiedy, mam ferie, ale mam jechać do koleżanki nocować, a jest tyle śniegu, że żal siedzieć w domu, ale postaram się dodać jak najszybciej.
 

4 komentarze:

  1. Super rozdział, dobrze, że nic takiego nie stało się Riker'owi i Bri :D Szkoda, że taki krótki :(( Czekam na kolejny i życzę udanych ferii :P ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny :D
    tylko szkoda że taki krótki ;)
    jestem ciekawa co będzie dalej więc pisz jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! Czekam na kolejny ! :D I mam nadzieję, że Zen mu wybaczy :P

    OdpowiedzUsuń
  4. super :) wowww.. nie spodziewałam się takiego zdarzenia... czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń