*** Oczami Bridgit
***
Ostrożnie otworzyłam oczy, a kiedy już zobaczyłam, gdzie się znajduję szybko je zamknęłam,
myśląc, że to tylko sen. Jednak myliłam się. Robiłam tak kilka razy, aż w końcu
uznałam, że to głupie i postanowiłam przypomnieć sobie, co się stało, że leżę w
szpitalu. Myślenie sprawiało mi ból, a kiedy próbowałam podnieść głowę z
poduszki z wielkimi obrotami upadałam na nią z powrotem. Za oknem było zupełnie
ciemno. Po kilku minutach bezczynnego leżenia przypomniało mi się, że jechałam
samochodem… Z Rikerem. Na randkę! Chwila… Z Rikerem? Jeśli z nim, to gdzie on
teraz jest? Po chwili do Sali wszedł lekarz, tym samym wyrywając mnie z
myślenia. Dowiedziałam się, że Rikerowi nic nie jest, a ja mam tylko złamaną
rękę i wielgaśny ból głowy, który za niecałe 12 godzin powinien mi przejść. Po
odwiedzinach lekarza przyszła kolej na Rikera, który przywitał mnie buziakiem w
policzek.
W tym czasie Zendaya dzwoniła do Bridgit kilkadziesiąt razy,
ale blondynka nie odbierała. Martwiła się co się stało. Gdyby zostawała spać u
Lynch’ów to by dała znać, tymczasem nie dawała żadnych oznak życia! Brunetka
tak jak planowała spędziła ten wieczór z Bellą (nie w tym sensie XD). Razem
oglądały filmy, urządzały bitwy na poduszki i bawiły się w najlepsze, tym samym
polepszając swoje więzy przyjaźni, które ostatnio jakoś podupadły.
We wcześniej wspomnianym domu Lynch’ów panowały poranne
kłótnie. Rydel chciała przygotować śniadanie, ale nie wyszło jej to na dobre,
bo Rocky z Ratliffem (który przyszedł wcześnie rano, tak jak to miał w
zwyczaju) kłócili się co chcą zjeść.
- Powiedziałem wyraźnie, że chce naleśniki! – krzyczał Rocky.
- A ja tosty! – wykłócał swoje Ell.
- Chłopaki spokój! Zrobię to i to! – próbowała zapanować nad
chaosem siostra.
- Nie! Tylko naleśniki! – krzyczał Rocky.
- Palant! –wypalił po cichu Ratliff, co Rocky usłyszał.
- Coś ty powiedział? –zaciekawił się z diabelskim uśmiechem
brunet.
- Eeeemm… - jąkał się. – Patelnia.
- Patelnia?
- No tak, eee… na patelni smaży się naleśniki. –zaśmiał się
z zakłopotaniem Ell.
- To nie chcesz tostów? – zdziwił się drugi.
- No dobra! Nazwałem cię palantem! – przyznał się.
- Debil. – zaśmiał się.
- Rydel! On mnie przezywa! – Ellington zrobił minę małego szczeniaczka.
- Rocky! Zaraz dostaniesz patelnią! – zagroziła.
- Mam lepszy pomysł. – odezwał się Ell. – Niech sam sobie
smaży naleśniczki. –zaśmiał się szyderczo.
- Zamknij się! – uciszał go Rocky.
- Ale to wspaniały pomysł! – zaśmiała się Rydel.
- Dlaczego go bronisz?... – zapytał z niedowierzaniem Rocky.
– Aha! Już wiem! Ty się w nim zakochałaś!
- Ell jest jak brat. A co do twojej wiadomości wcale się w
nim nie zakochałam! – krzyknęła Rydel na całe gardło.
- To dlaczego on nie dostał kary? To on nazwał mnie
palantem. – bronił się Rocky.
- A ty go debilem! I co? Nie masz nic do gadania! A teraz do
garów! Już! Albo powiem mamie, jak sprzątasz swój pokój. I zobaczysz twoja
szafa, łóżko i dywan nie będą bezpieczne. – uśmiechnęła się Rydel, przyiła
piątkę z Ratliffem, po czym razem wyszli z kuchni śmiejąc się w niebogłosy.
W szpitalu Riker siedział przy łóżku ukochanej. Spostrzegł
się, że nie zadzwonił do nikogo, aby ich powiadomić gdzie są. Ale w końcu
jeśliby ich to obchodziło, to by sami zadzwonili. Chłopak w końcu wyjął telefon i zadzwonił do
Zendy, a potem do Rydel. Po upływie niespełna pół godziny Rydel, Rocky, Ross,
Ellington i Zendaya byli w szpitalu. Kiedy
blondynka otworzyła oczy, była bardzo szczęśliwa, że są tam wszyscy. Rozmawiali
o tym, co się wydarzyło zeszłego wieczoru. Ross nie słuchał ich, ale wpatrywał
się w Zen. Myślał, jakby mógł ją przeprosić. Bri miała rację. Najpierw dał jej
szansę, a potem zostawił zdezorientowaną dziewczynę samą. Lubił Tarę i to
bardzo, ale tak samo było z Indigo. Chciał być z Indi i Zen, ale mu się to nie
udało. I wtedy pomyślał „Teraz, albo nigdy!” Podszedł do dziewczyny, chwycił ją
lekko za nadgarstek i wyprowadził z Sali, aby mogli spokojnie porozmawiać.
Początkowo dziewczyna chciała się wyrwać, ale kiedy wszyscy spojrzeli na nią
błagalnie postanowiła dać mu się wytłumaczyć. Z jednej strony nie chciała dać
po sobie poznać, że ją to interesuje, ale
z drugiej cholernie ją ciekawiło co blondyn wymyśli. W Sali, kiedy oni
wyszli, osoby przebywające tam szybko zmieniły temat i zaczęli dyskutować o tej
dwójce.
___________________________________________________________________________________
Wiem, że krótki, ale nie miałam zbyt dużo czasu. Kolejny nwm kiedy, mam ferie, ale mam jechać do koleżanki nocować, a jest tyle śniegu, że żal siedzieć w domu, ale postaram się dodać jak najszybciej.
Super rozdział, dobrze, że nic takiego nie stało się Riker'owi i Bri :D Szkoda, że taki krótki :(( Czekam na kolejny i życzę udanych ferii :P ;*
OdpowiedzUsuńfajny :D
OdpowiedzUsuńtylko szkoda że taki krótki ;)
jestem ciekawa co będzie dalej więc pisz jak najszybciej
Super ! Czekam na kolejny ! :D I mam nadzieję, że Zen mu wybaczy :P
OdpowiedzUsuńsuper :) wowww.. nie spodziewałam się takiego zdarzenia... czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuń