NASTĘPNEGO DNIA
Riker jak tylko się obudził postanowił zadzwonić do Bridgit.
Nie należał do tych rannych ptaszków był raczej zaliczany do śpiochów. „Mam
nadzieję, że nie śpi.” – pomyślał. Dochodziła 11. Po kilku sygnałach odezwał
się głos w słuchawce. Rik umówił się z blondynka na randkę o 19.
Zendaya mieszkała w pięknym jednorodzinnym domku w dużą
przestrzenią wokół. Od plaży dzieliło ją tylko kilkanaście metrów.
Dom był marzeniem. Dziewczynie nie brakowało niczego oprócz przyjaciół. Obok
jej domu stał budynek zbliżony wyglądem do jej, a na skrzynce pocztowej pisało
KING. Było to pewnie nazwisko rodziny, która tam mieszka. Wczoraj kiedy
wychodził z Candy na spacer widziała blond dziewczynę. Dałaby sobie głowę
uciąć, że jest w jej wieku. Wyglądała na miłą i uczynną. Zendaya postanowiła,
że się z nią zaprzyjaźni i postara zapomnieć o życiu w Los Angeles.
Koło 17 Bridgit zaczęła się przygotowywać do randki. Nie wie
dlaczego się zgodziła, bo przecież nic już nie czuje do blondyna. Postanowiła
sobie, że powie mu to dziś, jeśli tylko będzie mieć odwagę. Wiedziała, że nie
będzie jej łatwo, ale chłopak na pewno zrozumie. Założyła na siebie
zrobiła lekki makijaż, założyła buty i wyszła przed dom, aby poczekać na
chłopaka.
Po upływie niecałych 10 minut, Brid i Riker jechali
samochodem do restauracji. Była to bardzo ekskluzywna restauracja. Blondyn
zaparkował samochód i wraz ze swoją partnerką weszli do środka. Zajęli stolik w
głębi lokalu, a po chwili podeszła do nich kelnerka. Zamówili jedzenie i już po
chwili byli pochłonięci rozmową, można powiedzieć, że rozmawiali o wszystkim i
o niczym. Ich słodkie ploteczki przerwała ta sama kelnerka, która tym razem
przyniosła zamówione posiłki. Kiedy blondynka zajadała się kolacją zadzwonił
telefon, był to Ross. Dziewczyna bez chwili wahania odebrała połączenie.
- Co jest? – zapytała ściszonym głosem.
- Możemy się spotkać? – zapytał.
- Tak, dobrze Jason, już wracam. – skłamała dziewczyna i
wymusił sztuczny uśmiech do partnera.
- Jason? Dziewczyno wszystko z tobą w porządku? – zapytał
zaniepokojony Ross.
- Jestem na randce, ale jeśli to takie pilne to już idę,
zaraz będę.
- Ok, spotkajmy się w parku. Pa – pożegnał się Ross.
- Przepraszam cię, ale musze lecieć na plan. – powiedziała
skołowana.
- Co?! Ale jak to? – zdziwił się.
- Dzwonił Jason. Mamy spotkanie i musimy omówić czy będzie
kolejna seria. – kłamała dalej.
- No dobra idź. Pa – pożegnał się.
Bridgit chwyciła torebkę i szybko wybiegła z restauracji
kierując się do parku. Kiedy weszła ktoś złapał ją za rękę.
- Aaaaa! – krzyknęła. – Ross!
- Przepraszam. – powiedział.
- Wybaczam ci, ale następnym razem mnie nie strasz. –
powiedziała śmiejąc się. – To o co chodzi?
- Bo wiesz… - zaczął. – Wyjechała Zen i wszystko się zmieniło.
- Ale ona wyjechała 2 dni temu. Co się zmieniło?
- Wszystko. – powiedział i zaczął przybliżać się do
blondynki.
Park znajdował się naprzeciwko restauracji, a Ross i Bridgit
stali na środku wejścia do parku. Pech chciał, aby Riker, który wychodził z restauracji
zobaczył całe zajście, jakim był pocałunek jego brata z jego dziewczyną. W
chłopaku od razu zaczęło się gotować, nie panował nad emocjami. Przebiegł przez
ulicę i podbiegł do całującej się pary. Odciągnął od blondynki swojego brata i
mocno przysunął go do drzewa łapiąc za gardło.
- Co ty robisz?! – wrzasnął na niego, ale Ross nie mógł nic
odpowiedzieć. – Co to ma znaczyć?! – mówił wściekły puszczając brata.
- Idź do domu, ja sobie poradzę, to mój brat. – wysapał
ciężko Ross, a dziewczyna bez chwili zastanowienia pobiegła do domu.
- Czy ciebie pogięło Riker?! – dziwił się Ross nadal ciężko
dysząc. – Ogarnij się!
- Ty mi nie mów szczeniaku co mam robić! Jestem starszy! –
wrzeszczał zbliżając się do niego z pięściami. – Mizdrzysz się z moją dziewczyną?!
Co to ma znaczyć?!
- Po pierwsze, to nie jest twoja oficjalna dziewczyna, a po
drugie to ja się z nią nie mizdrze.
- Ślepy nie jestem!
- To był przypadek!
- Nic nie dzieje się przez przypadek! - ryknął po czym rzucił się na brata.
Po wielu ciosach zadanych przez brata, Rossowi udało się
uciec i wrócić do domu. Kiedy stanął w drzwiach Rydel, aż oniemiała. Ross
niemrawo podszedł do kanapy i na niej usiadł. Dziewczyna poleciała po apteczkę
i dokładnie opatrzyła brata. Kiedy młodszy wszystko jej opowiedział nie mogła
uwierzyć, że pobił go jego brat. Ten brat, który był najstarszy i powinien mieć
najwięcej rozumu. Rydel przytuliła brata i stwierdziła, że nie doznał żadnych
groźnych obrażeń oprócz kilku siniaków i krwawiącego nosa. Po chwili do domu
wszedł Riker, który trzasną drzwiami tak mocno, że w kuchni zabrzęczały
talerze. Blondynka od razu do niego podeszła, aby wyjaśnić tą całą sprawę.
- Zabiję szczeniaka! – warknął po czym znów chciał rzucić się
na Rossa, ale powstrzymali go Rocky i Ellington, którzy właśnie schodzili po
schodach.
- Ty pieprzony gówniarzu! – darł się na niego. – Zapłacisz mi
za to!
Dwaj bruneci i Rydel zaprowadzili go do jego pokoju i na
wszelki wypadek zamknęli drzwi, po czym wrócili do salonu, aby porozmawiać z
Rossem.
- Dlaczego ją pocałowałeś? – zapytała Rydel siadając koło
leżącego brata.
- Sam nie wiem.
- Ale musisz wiedzieć, raczej nie pocałowałeś jej ot tak. –
wtrącił Rocky.
- A co z Zendayą? Tak łatwo się pocieszasz? Przecież możesz
do niej pojechać. W Littletown mieszka wujek, możesz ją odwiedzać. – tłumaczyła
Rydel.
- Ehh… Nie o to chodzi. Może ona jest dla mnie ważniejsza
niż Zen? – twierdził.
- Ale jak to, dopiero byłeś w dołku, bo nie chciała z tobą być,
a teraz jak tylko wyjechała to pocieszasz się Bridgit. Ross tak nie można! –
pouczała siostra.
- A może ja jej nigdy nie kochałem?! Może ja chciałem być z
Bridgit, ale przez Rikera nie miałem szans?! –zdenerwowany wstał z kanapy i
trzaskając drzwiami trochę lżej niż jego brat wyszedł z domu, kierując się do
Bridgit, aby jeszcze raz spokojnie porozmawiać.
___________________________________________________________________________________
Siemka i jak się podoba? Mi średnio, ale jest, mogę obiecać, że w kolejnych rozdziałach będzie ciekawiej.
Kolejny rozdział pojawi się dopiero w sobotę po świętach, a więc życzę wam WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH TEJ PIĘKNEJ ZIMY :**
A i zapraszam na mojego drugiego bloga pies-berd.blogspot.com