Bridgit poszła z koleżanką do jej domu, aby się przygotować.
Nie chciała zostawiać jej samej, bo wiedziała, że z radości może zrobić coś
głupiego, jak na przykład to samo co dwa lata temu. Wtedy umówiła się z
Dylanem, który wtedy jej się podobał. Blondynka nie wiedziała, że Zendaya z
radości może przedawkować makijaż i dziwnie się ubrać. Chłopakowi zbytnio to
nie przeszkadzało, bo i tak byli ze sobą szczęśliwi przez ten czas, aż do
grudnia. Tego dnia przed świętami dowiedziała się, że jej chłopak od jakiegoś
czasu zdradzał ją z jej koleżanką z klasy, Meybell. Ta dziewczyna była dla niej
wzorem do naśladowania w podstawówce. Choć trudno w to uwierzyć, Zendaya nie
była w tym czasie za bardzo lubiana, ale za to Meybell była kochana i
ubóstwiana. W końcu w gimnazjum Zen postanowiła się zrewanżować i z Bri poszła
na przesłuchanie do serialu „Taniec rządzi!”. Niestety Bridgit nie przyjęli, bo
na miejscu poznały Bellę Thorne, która miała zagrać druga główną postać, czyli
CeCe Jones, a Zendaya dostała rolę Rocky Blue. Z początku kiedy dowiedziała
się, że wraz z Brid nie będą razem grały chciała zrezygnować, ale Bri
pocieszała ją że nic nie szkodzi. W końcu chodziło o to, żeby utrzeć nosa
wstrętnej Meybell. Po jakimś czasie Bridgit też dostała rolę w serialu
„Powodzenia, Charlie!”. Bardzo się ucieszyła, że w jednym z odcinków połączą te
dwa seriale. Inne seriale i sława wcale ich nie poróżniły, choć Brid jest
starsza od przyjaciółki, nadal zachowuje się jak typowa nastolatka.
Wracając do rzeczy. Bridgit pomogła wybrać Zendai ciuchy i pomogła się umalować. Dość długo stały przed szafą, aż w końcu zdecydowały się na: .
Bri zrobiła brunetce lekki makijaż i uczesała długie, puszyste włosy. Sama nie miała czasu na przebranie się, bo przygotowanie Dai trwało niemalże 4 godziny.
O 17:58 były już na umówionym miejscu. Po kilku minutach pojawił się Ross. Przytulił każdą z dziewczyn i cała trójka usiadała na ławce.
- To co robimy. – zapytał Ross.
Na jego pytanie odpowiedziała mu cisza, gdyż Zendaya była za bardzo rozradowana, żeby słuchać, a Bri nie wiedziała co powiedzieć.
- Emm… Mam rozumieć, że będziemy tu tak siedzieć? – zapytał.
- Nie, raczej nie, ale zapytaj jej. – wskazała palcem na brunetkę Bridgit.
- Żyjesz kochana? –zapytał Ross patrząc na Dayę.
„On powiedział do mnie kochana” – pomyślała i uśmiechnęła się sama do siebie.
W końcu postanowiła odpowiedzieć. - To może kino?
- Ok, jasne czemu nie. –powiedział i podał rękę Zendai, żeby wstała pewnej chwili do Bri zadzwoniła jej mama ze straszna wiadomością:
-Słuchajcie moja babcia miała wypadek jest teraz w szpitalu podobna jakiś zawał czy coś... musze natychmiast lecieć do domu bawcie sie dobrze pa!
-Pa! Zadzwoń jak dowiesz sie co z babcią! Krzyknęła Zendaya, ale Bridgit pewnie jej już nie usłyszała.
-To co z kina nici? - spytała dziewczyna
-Przecież możemy iść we dwoje! - powiedział chłopak, bardziej wesołym głosem niż wcześniej.
-No w sumie możemy ale to nie będzie to samo...
-Jak to nie? – zdziwił się blondyn. - Będzie nawet lepiej bo będziemy tylko my, sami... - marzycielskim głosem powiedział Ross.
-No to chodźmy! – uradowała się brunetka.
Szli chodnikiem w kierunku kina, okolica była bardzo spokojna, dookoła były stare dęby i młodziutkie sosny. Ciszę umilał spokojnie wiejący wiatr, który rozwiewał włosy nastoletniej brunetki. Ross dłuższą chwilę zastanawiał się czy chwycić dziewczynę za rękę. W końcu odważył się.
- Co ty robisz? - spytała zdziwionym głosem.
Chłopiec nic nie odpowiedział, ale uśmiechnął się promiennie do Zendai.
Dziewczyna nie wiedziała co robić, ale nie zareagowała na to inaczej, niż szczęśliwym uśmiechem do siebie. W jej głowie kłębiło się dużo myśli, jedna z nich dotyczyła uroczego, 17-letniego blondyna imieniem Ross. „ale przecież on ma dziewczynę, co on w ogóle sobie myśli? Ale to jego decyzja”.
Kiedy doszli już do kina i spojrzeli na repertuar nic ciekawego nie zobaczyli.
Wracając do rzeczy. Bridgit pomogła wybrać Zendai ciuchy i pomogła się umalować. Dość długo stały przed szafą, aż w końcu zdecydowały się na: .
Bri zrobiła brunetce lekki makijaż i uczesała długie, puszyste włosy. Sama nie miała czasu na przebranie się, bo przygotowanie Dai trwało niemalże 4 godziny.
O 17:58 były już na umówionym miejscu. Po kilku minutach pojawił się Ross. Przytulił każdą z dziewczyn i cała trójka usiadała na ławce.
- To co robimy. – zapytał Ross.
Na jego pytanie odpowiedziała mu cisza, gdyż Zendaya była za bardzo rozradowana, żeby słuchać, a Bri nie wiedziała co powiedzieć.
- Emm… Mam rozumieć, że będziemy tu tak siedzieć? – zapytał.
- Nie, raczej nie, ale zapytaj jej. – wskazała palcem na brunetkę Bridgit.
- Żyjesz kochana? –zapytał Ross patrząc na Dayę.
„On powiedział do mnie kochana” – pomyślała i uśmiechnęła się sama do siebie.
W końcu postanowiła odpowiedzieć. - To może kino?
- Ok, jasne czemu nie. –powiedział i podał rękę Zendai, żeby wstała pewnej chwili do Bri zadzwoniła jej mama ze straszna wiadomością:
-Słuchajcie moja babcia miała wypadek jest teraz w szpitalu podobna jakiś zawał czy coś... musze natychmiast lecieć do domu bawcie sie dobrze pa!
-Pa! Zadzwoń jak dowiesz sie co z babcią! Krzyknęła Zendaya, ale Bridgit pewnie jej już nie usłyszała.
-To co z kina nici? - spytała dziewczyna
-Przecież możemy iść we dwoje! - powiedział chłopak, bardziej wesołym głosem niż wcześniej.
-No w sumie możemy ale to nie będzie to samo...
-Jak to nie? – zdziwił się blondyn. - Będzie nawet lepiej bo będziemy tylko my, sami... - marzycielskim głosem powiedział Ross.
-No to chodźmy! – uradowała się brunetka.
Szli chodnikiem w kierunku kina, okolica była bardzo spokojna, dookoła były stare dęby i młodziutkie sosny. Ciszę umilał spokojnie wiejący wiatr, który rozwiewał włosy nastoletniej brunetki. Ross dłuższą chwilę zastanawiał się czy chwycić dziewczynę za rękę. W końcu odważył się.
- Co ty robisz? - spytała zdziwionym głosem.
Chłopiec nic nie odpowiedział, ale uśmiechnął się promiennie do Zendai.
Dziewczyna nie wiedziała co robić, ale nie zareagowała na to inaczej, niż szczęśliwym uśmiechem do siebie. W jej głowie kłębiło się dużo myśli, jedna z nich dotyczyła uroczego, 17-letniego blondyna imieniem Ross. „ale przecież on ma dziewczynę, co on w ogóle sobie myśli? Ale to jego decyzja”.
Kiedy doszli już do kina i spojrzeli na repertuar nic ciekawego nie zobaczyli.
-Nie leci dziś nic ciekawego w tym repertuarze, wiesz co? Może
przejdziemy sie do tej kawiarni obok? Do tej w centrum handlowym. – oznajmił Ross.
- Tam jest bardzo przytulnie, możemy tam spokojnie porozmawiać i wypić gorącą czekoladę. To co? Idziemy?
-Ta czekolada naprawdę mnie przekonała, chodźmy! - zadowolonym głosem powiedziała Zendaya.
Gdy byli już na miejscu, Ross odsuną jej krzesło tak, aby mogła usiąść. W głowie brunetki krążyła myśl, znów na jego temat. „Ale dżentelmen, odsunął mi krzesło”.
Chłopak przyniósł menu. Nastolatka wybrała karpatkę i gorącą czekoladę, blondyn zamówił dla siebie to samo.
Oboje nie wiedzieli o czym mają ze sobą rozmawiać, Ross wyczuwał, że dziewczyna jest zakłopotana i zawstydzona. Chciał zdobyć jej zaufanie, lecz nie wiedział jak. Ona zaczynała mu się podobać, nie mógł sie powstrzymać żeby znowu wziąć ją za rękę.
Blondyn, nie mógł oderwać oczu od brązowych oczu Zendai, natomiast dziewczyna nie wiedziała co ma robić, tysiące myśli przechodziło jej przez głowę.
-Muszę ci coś powiedzieć. – zaczął niepewnie. – Podobasz mi się i…
- Ale ty masz dziewczynę! - przerwała mu brązowooka.
-Ta czekolada naprawdę mnie przekonała, chodźmy! - zadowolonym głosem powiedziała Zendaya.
Gdy byli już na miejscu, Ross odsuną jej krzesło tak, aby mogła usiąść. W głowie brunetki krążyła myśl, znów na jego temat. „Ale dżentelmen, odsunął mi krzesło”.
Chłopak przyniósł menu. Nastolatka wybrała karpatkę i gorącą czekoladę, blondyn zamówił dla siebie to samo.
Oboje nie wiedzieli o czym mają ze sobą rozmawiać, Ross wyczuwał, że dziewczyna jest zakłopotana i zawstydzona. Chciał zdobyć jej zaufanie, lecz nie wiedział jak. Ona zaczynała mu się podobać, nie mógł sie powstrzymać żeby znowu wziąć ją za rękę.
Blondyn, nie mógł oderwać oczu od brązowych oczu Zendai, natomiast dziewczyna nie wiedziała co ma robić, tysiące myśli przechodziło jej przez głowę.
-Muszę ci coś powiedzieć. – zaczął niepewnie. – Podobasz mi się i…
- Ale ty masz dziewczynę! - przerwała mu brązowooka.
-… której nie kocham.
- Jak to? – zdziwiła się.
- Normalnie, rodzice dobrze znają się z jej rodzicami i postanowili nas połączyć, czy cos w tym stylu. – uśmiechnął się z zakłopotaniem. – Zgodziłem się, ale ja nic do niej nie czuje oprócz przyjaźni, wszyscy ją lubią, a z Rydel, moją siostrą bardzo się zaprzyjaźniły i…
- … nie chciałeś jej robić przykrości? – zapytała Daya z zamyśleniem.
- Właśnie, widzisz, jak ty dobrze mnie rozumiesz? – oznajmił z radością.
W ty momencie Indigo przechodziła koło kawiarni, w jednej ręce trzymała gorącą kawę, a w drugiej sześć toreb z zakupami. Gdy zobaczyła Rossa w towarzystwie Zendai to coś sie w niej zagotowało. Podbiegła do ich stolika, nie zwracając uwagi na innych ludzi szybkim ruchem wylała blondynowi kawę na głowę i krzyknęła:
-Ty podła świnio! Ty cholerny idioto!
Ross chciał cos powiedzieć, ale wściekła na niego dziewczyna nie dała mu dojść do słowa. - Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Że jesteś ze mną, a na boku spotykasz sie z innymi? Już ja cie znam!
Zendy siedziała skulona, piła gorącą czekoladę i z przerażeniem słuchała ich kłótni.
-ja sie z nią nie spotykam! To tylko koleżanka! Już nic mi nie wolno? Kontrolujesz mnie na każdym kroku! Nie mogę się spotkać z kimś kogo nie znasz! – wykłócał dalej swoje chłopak.
- Czyli, że się z nią spotykasz?! Wiedziałam! – wrzeszczała dalej blondynka.
- Jak to? – zdziwiła się.
- Normalnie, rodzice dobrze znają się z jej rodzicami i postanowili nas połączyć, czy cos w tym stylu. – uśmiechnął się z zakłopotaniem. – Zgodziłem się, ale ja nic do niej nie czuje oprócz przyjaźni, wszyscy ją lubią, a z Rydel, moją siostrą bardzo się zaprzyjaźniły i…
- … nie chciałeś jej robić przykrości? – zapytała Daya z zamyśleniem.
- Właśnie, widzisz, jak ty dobrze mnie rozumiesz? – oznajmił z radością.
W ty momencie Indigo przechodziła koło kawiarni, w jednej ręce trzymała gorącą kawę, a w drugiej sześć toreb z zakupami. Gdy zobaczyła Rossa w towarzystwie Zendai to coś sie w niej zagotowało. Podbiegła do ich stolika, nie zwracając uwagi na innych ludzi szybkim ruchem wylała blondynowi kawę na głowę i krzyknęła:
-Ty podła świnio! Ty cholerny idioto!
Ross chciał cos powiedzieć, ale wściekła na niego dziewczyna nie dała mu dojść do słowa. - Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Że jesteś ze mną, a na boku spotykasz sie z innymi? Już ja cie znam!
Zendy siedziała skulona, piła gorącą czekoladę i z przerażeniem słuchała ich kłótni.
-ja sie z nią nie spotykam! To tylko koleżanka! Już nic mi nie wolno? Kontrolujesz mnie na każdym kroku! Nie mogę się spotkać z kimś kogo nie znasz! – wykłócał dalej swoje chłopak.
- Czyli, że się z nią spotykasz?! Wiedziałam! – wrzeszczała dalej blondynka.
- Pusta lalka. – wycedził przez zęby blondyn.
W tym czasie blondynka podeszła do Dai, ale Ross w miarę
szybko zareagował i do niczego nie doszło. Złapał ją za nadgarstek. – Zostaw ją!
Ją i mnie! Daj mi spokój! Z nami koniec! – krzyknął nadal trzymając dziewczynę.
- Jak śmiałeś podnieść na mnie głos?!
- Normalnie, do dziś nie miałem odwagi, ale już mam. –
odpowiedział już spokojniejszym głosem.
- To znaczy, że ze mną zrywasz? – zapytała z ironią.
- Właśnie tak. Brawo! Jednak nie jesteś taka głupia. –
zaśmiał się szyderczo.
- A co powiedzą na to rodzice?
- Może w końcu uwierzą, że nigdy cię nie kochałem? I, że
mnie wykorzystałaś dla kasy? A to, że przyjaźnisz się z moją siostrą wcale mnie
nie rusza, jak chcesz pomęcz sobie moich braci lub Ratliffa. – powiedział ostatecznie
blondyn i usiadł przy stoliku.
Natomiast blondynka stała i ciężko oddychając patrzyła z
wielkimi oczami na blondyna.
- No co tak patrzysz? Zjeżdzaj stąd! - zaśmiał się blondyn, po czym
wrócił do Zendai.
__________________________________________________________________________________
Siema! Pisałam ten rozdział dość długo, bo musiałam poprawić błędy ortograficzne, które narobiła kumpela, która mi pomaga xd
Jak wam się podoba? Piszcie, już nie nudzę, ale jeszcze jedno... Pamiętajcie, że jutro urodziny Rossa, ale o tym nie da się zapomnieć!
To do soboty! Paaa ;**